Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jedzonko,duzo jedzonka.Ja kochac jedzonko:)


Wczoraj z powodu burzy nie moglam dodac wpisu.Nie che mi sie dzis dokaldnie opisywac co i jak jadlam i robilam.Napisze w wielkim skrocie,Ze byly rano cwiczenia,skakanka i pajacyki w porzadnej ilosci i po poludiu dawka cwiczen rowniez byla zadowalajaca.
Zarelko bylo.I dobre i nie dobre:P Szwagierka chcial kupic rower wiec pojechalysmy.Kurde,ale mi sie oczy swiecily do kilku modeli!!!AAAA ja chce fajny rower najlepij dwa-miejski i gorski,bo te co mam to pozal sie boze...Szwagierka kupila takie miejskie cudo za 2tys...Zabiera je do Szwecji,ale dopiero w grudniu,wiec moze przetestuje go troche:)
Obiecalam sie wazyc raz w tyg ale tym razem nei wyszlo,bo jakos tak automatycznie weszlam na wage rano.Pokazala 64,ale ani mi sie sni zmianiac paska,bo tak jak pisalam franca chyba szwankuje cos.Dopiero w poniedzilek odnotuje wage jak pokaze.
Dzis rano cwiczylam.Ale od poczatku.Jak mnie Dawidzioch obudzil to podniesc sie nie moglam.Nie dosc ze zakwasy brzuszne mam,to na dodatek okropnie mnie kregoslup bolal.Doszlo jeszce gardlo i wogole jakies oslabienie spowodowane maskrycznie niskim cisnieniem.Ale wstalam,Padlam na dywan i machalam tymi gnatami,wypinalam tyłek i krecilam bioderkami i brzuszkowalam:)Nie za dlugo,ale zawsze cos.Dzis w planach stepper w wiekszych ilosciach i dywanowki .Pora na nowe zakwasy.A co mi tam,zrobie se kaloryferek na brzuchu.Phiii!

Co by tu jeszcze napisac,bo jakas gadatliwa dzis jestem.Ogolnie to patrzebuje duzo rzeczy,a musze poczekac troszke.Ostatnio mielismy ogrom wydatkow.W sumie w tym miesiacu nei zapowiada sie lepiej  i wyprzedaze musze omijac szerokim lukiem:)
Moj braciszek konczy 18 lat i skladamy sie rodzinnie na nowa gitere,a ze brat ma drogoe marzenia -odbije sie to na naszy kieszeniach:)Ale grunt ,ze marzenie mu sie spelni:)
no i chrzesnica meza konczy 17 to kolejny prezent.No i inne wydadki typu BENDZYNA:/ wrrr ,nowa gasnica,wymiana oleju,buty dla Dawida...Kurde A myslelismy,ze uda nam sie w sierpniu na 3 dni gdzies wyskoczyc,a tu zapowiada sie ,ze tylko do mojej mamy:D No trudno.Raz mozna,innym razem nie.

Na koniec buzki,pozdrowionka i foto jedzonka!
Z wczoraj i dzis,ale nie wszytko tylko tak z grubsza.Dzis byl losoz z piekarnika z sosem jogurtowo-koperkowym.Wczoraj paluszki z ciasta francuskiego i wedzonym lososiem:)Tyle rewelacji.no to patrzajta i nabierajta ochoty:)W ty roku mija 10 lat mojego bezmiesnego stylu zycia:)
Edit:Skakanka zaliczona(23min),kolacja zjedzona(to ten omlet z lyzka otreb i jak widac).Wskakuje na stepper a pozniej karimata i heja:)A po wszytstkim dlugi prysznic i jakies łaziekowe SPA.
  • Kucianka

    Kucianka

    26 lipca 2012, 20:15

    wyczuwam pośpiech we wpisie, widzę, że nie próżnujesz, super! może jednak się uda na jakiś krótki urlop wyskoczyć :))

  • Shibutek

    Shibutek

    26 lipca 2012, 16:03

    Zaraz dostanę śliniotoku od tego jedzenia :D Pieniądze idą jak woda... no ale może jednak uda Wam się gdzies wyskoczyć :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.