Dzisiaj waga pokazała -4,8kg.Tyle od początku. Może w tydzień lub dwa osiągnę swój mały cel -6 kg? Hurra. Aż sama jestem zaskoczona, bo nie ruszam się za dużo nadal. Ostatnio miałam tyle pracy w ciągu dnia, cały zeszły weekend zawalony, nawet musiałam zarwać nockę, by nadrobić zaległości, ale pocieszam się, w jednej i drugiej pracy jest pewna sezonowość, więc styczeń będzie lżejszy.
Dieta mi smakuje, ale czasem trudno się zorganizować na tyle, żeby po pracy postać przy garach i przygotować sobie posiłki na cały następny dzień. W tym tygodniu przejrzę jadłospis pd tym kątem i powymieniam, by było mi łatwiej.
No i jednak cotygodniowe jednorazowe zakupy to jest to. W tym tygodniu nie zamówiłam na czas, bo kasy jeszcze na koncie nie było, myślałam, że poradzę sobie z codziennymi zakupami. No poradziłam sobie jakoś, ale nie było łatwo, a to kusi, tamto kusi, może kupić tego na zapas?, nie ma czasu na zakupy, ojej tego tu nie ma.... nie... w tym tygodniu bezwzględnie zamawiam do domu. Nic nie kusi, nic nie ma w domu poza tym co na dietę, lodówka pełna, umieram z głodu? to szklanka wody, ewentualnie zjem jabłko, albo mały jogurt.
Teraz trochę spokojniejszy tydzień przede mną, potem znów kierat do świąt. Trudny czas, ale jakoś się chyba zorganizuję.
eszaa
4 grudnia 2015, 12:31bardzo ładny spadek, gratulacje