I sierpień...
jejku jak ten czas szybko leci, w sumie to już końcówka wakacji nad morzem było fajnie, szkoda tylko że tak krótkoWróciłam już tydzień temu ale teraz dopiero naszło mnie na napisae czegoś... największe zaskoczenie- dostałam się na farmację do Łodziśredni mi ta Łódź pasuje, ale ważny że kierunek, który chciałam...co prawda są to studia wieczorowe (tzn. dzienne, ale płaci się za nie...sporą kasę) ale co tam!
Z dietką też już oki- NADAL WALCZĘ!!Napatrzyłam się na zgrabne ciałka nad morzem i też chcę być zgrabna.Od poniedziałku jem mniej i zdrowiej, z rowerem też się przeprosiłam hihi i pedałuję od środy.Osiągnę wkońcu mój cel- jak nie za miesiąc to za rok ale OSIĄGNĘ!!!Póki co jestem markotna, za niedlugo mój facet wyjezdża do Londynu do pracy- jak ja to przeżyję
Lecę na obiadek- dziś rybka,mmmm....buziaki moje kochane ;*
Dotkus
2 sierpnia 2009, 21:19Ah, no leci, leci. Ale jako, że studia zaczynasz, to jeszcze wrzesień luzem będzie :) Gratuluję dostania się na farmację :) Mój kolega studiuję, na UJ, i bardzo sobie chwali, choć mówi, ze nigdy się tyle nie uczył :P Strasznie mi przykro z powodu zbliżajacego się rozstania .. Twój chłopak na długo wyjeżdza? Znam ten ból, ja kiedyś też byłam w Polsce, a mój chłopak na Wyspach. Ale na pewno dacie radę :*
kamea87
2 sierpnia 2009, 15:08Oj, wbrew pozorom jakoś się takie rozstania da przeżyć... Choć nie powiem, jest ciężko... A jak długo się ze swoim nie będziesz widziała? Ja już mojego od miesiąca nie widziałam i do września raczej lipa ze spotkaniem :/ Pozdrawiam serdecznie :*