Minął tydzień diety i jestem przeszczęśliwa, że tak świetnie daję sobie radę :) teraz najważniejsze nie dać się głodowi i lenistwu :)
W weekend było bardzo grzecznie :) skusiłam się tylko na kawałeczek ciasta własnej produkcji :) W weekend nie ćwiczyłam, ćwiczyłam za to dzisiaj z Mel 40 min i 5 min na stepperze (och, jaki on nudny) i pojeździłam trochę rowerem :) nie było oficjalnego ważenia (to w sobotę), ale było nieoficjalne :p i jest OK :)
Dzisiaj zjadłam: ś: 4 tekturki z sałatą i wędliną, o: rosół z makaronem (mimo,że staram się nie jeść) k: 4 tekturki z sałatą i wędliną, gruszka.
Bogate i urozmaicone menu nigdy nie było moją najmocniejszą stroną :D standardowo piję litry herbat, herbat... Niby nie jestem głodna w ciągu dnia, ale boję się, że jem troszkę za mało i że znów będę miała problemy z cyklami... A tak bym chciała mieć dziecko już w tym miesiącu... :(