Kolejny dzień za mną Myślę i myślę co po odchudzaniu i hybrydzie Insanity, na razie nic nie wymyśliłam jedynie wiem że do 20 grudnia jestem na MŻ potem Święta więc wiadomo trzeba wyluzować, nie martwię się o wagę wiem że nie będę się obżerała jak dzika świnia te czasy już dano minęły wypracowałam silną wolę i wiem ile wyrzeczeń kosztuje każdy stracony kilogram więc nie warto jeść bez opamiętania umiar musi być.
Menu:
Śniadanie: 2 parówki z szynki, łyżeczka musztardy i keczupu, 2 kromki grahama z masłem, kawa zbożowa z mlekiem
2 śniadanie: 2 kiwi
Obiad: żurek z jajkiem, 2 grzanki graham
Kolacja(po treningu): serek wiejski, 2 kromki grahama z masłem i wędliną drobiową, kawałek papryki
Aktywność:
Insanity Max Interval Circuit 60min
Insanity Asylum Relief 23min
Śniadanie: 2 parówki z szynki, łyżeczka musztardy i keczupu, 2 kromki grahama z masłem, kawa zbożowa z mlekiem
2 śniadanie: 2 kiwi
Obiad: żurek z jajkiem, 2 grzanki graham
Kolacja(po treningu): serek wiejski, 2 kromki grahama z masłem i wędliną drobiową, kawałek papryki
Aktywność:
Insanity Max Interval Circuit 60min
Insanity Asylum Relief 23min
margo357
11 grudnia 2013, 19:13i takie jedzonko mi się podoba sama jem podobnie nie wyobrażam sobie odchudzać się jedząc same białko czy warzywa itp. bo i tak na takim czymś się długo nie wytrzyma
Laydee87
11 grudnia 2013, 12:54zgadzam się z "zaczaruj" - dieta nie jest wymyślna tylko złożona z produktów zdrowych i dostępnych na co dzień. to mi się też podoba :) a całkowita rezygnacja ze słodyczy jeżeli się je lubi do niczego dobrego nie prowadzi. samo ciasto raz na jakiś czas to nie powód do tragedii. oj kochana żebym ja miała tyle silnej woli co Ty :)
zaczaruj
11 grudnia 2013, 12:45Lubię Twoje fotomenu z wielu względów- widać po prostu, że to na całe życie a Ty nie odżywiasz się sałatą na diecie a i ciasto jakieś wpadnie i też nie robisz z tego załamki. Podoba Mi się i często czytam Twój pamiętnik, jednocześnie zazdroszcząc Ci podejścia do diety
Sylvi@
11 grudnia 2013, 10:19Fajnie, że już wypracowałaś sobie, że nie obżerasz się, je jeszcze muszę z tym powalczyć, mam nadzieję, że przez zdrowe jedzonko teraz mi się uda :)
montignaczka
11 grudnia 2013, 09:31w talii i brzuchu mi przybyło jakieś 2-3 cm, reszta bez zmian, może to faktycznie przez to, sama już nie wiem :/
gumisqa
11 grudnia 2013, 09:11jesooo jak patrzę na te Twoje zdjęcia to normalnie mam ochotę lizać monitor:P
montignaczka
11 grudnia 2013, 08:29u mnie kilogramy ostatnio zamiast spadac to rosną i przestaję wierzyć, ze to mięśnie, aż tyle nie cwiczę. Chyba trzeba na powrót skupić się na dokładniejszej analizie jadłospisu :D
MarinaL
11 grudnia 2013, 08:26Świetnie że nie boisz się świąt i obżerania;) Widać że odchudzałaś się mądrze i doskonale wiesz na co Cię stać;) Narobiłaś mi ochotę na kiwi;)
spelnioneMarzenie
11 grudnia 2013, 06:06ja dopiero pracuje nad moja silna wola ! jedzonko pyszne :) i cwiczenia super ! :))
angelisia69
11 grudnia 2013, 04:57Taa nie ma co sie rzucac na caly stol jak swinia a pozniej zalowac i miec wyrzuty,tak naprawde swiateczne jedzenie jest dostepne caly czas,nie ma w nim jakis wyszukanych skladnikow,wiec o kazdej porze roku mozemy sobie zrobic cos,na co mamy ochote.A nie tlumaczyc sie pozniej sobie,bo swieta sa raz do roku to trza zezrec wszystko.
hulopowiczka
10 grudnia 2013, 22:35nie przeżyłabym na takim drugim śniadaniu;) dobrze ujęłaś z tymi kilogramami:)
kompulsiarz
10 grudnia 2013, 22:34najważniejsze jest zdrowe podejście do tego wszystkiego ;) po co się obżerać przez kilka dni żeby później przez miesiąc się tego pozbywać? :)
Inna_1
10 grudnia 2013, 22:22A jeszcze jedno: jak chcesz upiec taki jak mój to w którymś z moich wcześniejszych wpisów jest przepis na ten chleb:)
Inna_1
10 grudnia 2013, 22:20Świetnie to ujęłaś:):) jak ja dawno parówek nie jadłam :-O ;)
czas-na-zmiany
10 grudnia 2013, 21:47"wiem ile wyrzeczeń kosztuje każdy stracony kilogram więc nie warto jeść bez opamiętania" - święte słowa! :))
domanika
10 grudnia 2013, 21:35DAĆ JEJ WÓDKI, DOBRZE GADA:) ja nw Wigilii na pewno bede miala problem bo bede we mnie wpychac żarcie jak nic, ale rowniez poznałam bol i wysilek jaki trzeba wlozyc w kazdy tracony kg, dlatego nie dam sie