Super!
Dzisiaj stanęłam na wagę i znowu 40dkg w dół. Pojechałam do pracy na rowerze, ale musiałam wracać sprintem, bo dostałam telefon z drugiej roboty, żebym przyjechała wcześniej. Więc biegiem prysznic, na szczęście moje cudowne dziecko ugotowało mi zupę kalafiorową (bez mięsa). Zjadłam na biega i do pracy. Wzięłam ze sobą jeszcze 30g crunchy i dojadłam na miejscu. W międzyczasie wzywali mnie z powrotem do pierwszej pracy, potem znowu do drugiej, a potem znowu do pierwszej. Wykończyłam się tym kursowaniem po mieście (na szczęście już samochodem). Wróciłam o 18 głodna i zrobiłam sobie bakłażany z czosneczkiem i serkiem białym. Dojadłam jeszcze borówkami amerykańskimi. I już o kolacji ani przekąsce nie myślę, bo jeszcze czuję się syta.
W sumie dzisiaj pochłonęłam:
I śniadanie - pumpernikiel z serkiem i rzodkiewką. (160)
II śniadanie - 2 brzoskwinie (160)
obiad - zupa kalafiorowa, crunchy naturalne (200)
kolacja - bakłażany z czosnkiem, olejem z ryżu, serkiem turek, borówki amerykańskie i trochę płatków zbożowych. (350)
Razem: 870
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Ruuuddda
2 sierpnia 2012, 21:42MMMMMMMM Kielce, mam straszny sentyment do tego miasta i mogłabym od rana do wieczora po nim łazić. W dodatku w ostatnich latach jeszcze bardziej się zmieniło. Niestety nie dane było mi dostać tam pracy a szkoda. Pozdrawiam serdecznie :)
kala1212
2 sierpnia 2012, 21:39Zabiegany dzień miałaś dzisiaj,ale ja też także nie ma źle :) Ja to jakaś dziwna jestem...nie liczę tych całych dkg... jak schudnie kilogram to mogę się pochwalić,ale jak dkg to jakoś mnie to nie satysfakcjonuje ;P Pozdrawiam ;)