ostatnią moją dietę choroba wykończyła, teraz się nie poddam. osiągnięcie celu trochę rozciągnie się w czasie, ale do lata będę miała sylwetkę, której nie będę musiała się wstydzić. do pierwszego małego celu zostało 5 kg, połowa drogi. nie mogę teraz się poddać!
chciałabym być już zdrowa, bo brakuje mi ćwiczeń. szczególnie teraz kiedy nie pracuję i mogę sobie wybrać jakąkolwiek porę na ćwiczenia, na bieganie, tak bardo tego chciałam, bo ciężko mi się ćwiczyło o 21 po pracy. a tu dupa i nic z tego.
trochę spaceruję, opatulona jak bałwan, bo chociaż na dworze jet pięknie i ciepło to wolę nie wywoływać wilka z lasu, ale muszę co robić bo w domu można zwariować.
przestałam też zapisywać co jem i liczyć kalorie. przez ten miesiąc już się przyzwyczaiłam i wiem ile muszę zjeść, żeby nie było ani za mało ani za dużo. no, mniej więcej. jedyne co mnie dołuje to kalendarz ćwiczeń, który od 20.02 jest pusty. źle to wygląda...
zajechałam ostatnio blender :( zdechł mi podczas robienia masła orzechowego. muszę rozejrzeć się za czymś nowym bo przywykłam go koktajli na kolację :(
dorciaw1980
1 marca 2014, 22:44genialna taktyka :) za rok może też spróbuję :) zdrówka życzę :)
MadameRose
1 marca 2014, 18:42Kuruj się i nic na siłę. Będziesz zdrowa, będziesz ćwiczyć ;)
keisho
1 marca 2014, 17:01Przede wszystkim kochana zdrowiej! Ćwiczeniami się zajmiesz jak zregenerujesz organizm. Trzymaj się cieplutko :*
katienb
1 marca 2014, 16:50nie poddawaj się i zdrowiej jak najprędzej, wierze w Ciebie:)
kobiecymokiem93
1 marca 2014, 14:19Życzę duuuuużo zdrówka! I podziwiam, bo mi by się nie chciało po 21 ruszyć pupci i ćwiczyć... A co do koktajli, jakie np. wybierasz na kolacje?