Tort był przepyszny jagodowo-bezowo-smietankowy, deser lodowy rozłożył mnie na łopatki ,pochłonęłam dwie wielgachne porcje.Z grila nic nie skubnęłam ( nie jadam mięsa) czysciłam półmiski z warzyw i ...
wypiłam butelkę( rany, to zgroza) wina deserowego.Jak pokazal mi kalkulator kalorii samo wino to 950 kcalno to dalej nie liczyłam czego oczy nie widzą...
Rano o 8.00 wystartowałyśmy na kijkowanie. Pododa taka sobie ,trochę duszno ale nie padało.Pokręciłysmy się 2,5h po lesie w niezłym tempie i różnorodnym terenie.Plecy mokre, nogi drżące,czuję się rozgrzeszona .
Ale ile bym była do przodu albo raczej do tyłu z kilogramami, gdyby tych pokus i podjadania było mniej albo wcale
Tylko gdzie radość życia, jak miała bym być zgorzkniałą suchotnicą, to dziękuję wysiadam.
Trzymajcie się dziewczyny miłego reszty wekendu.
Punkie
17 lipca 2011, 20:36Zdrowe podejście - odchudzanie, ale nie za wszelką cenę. Podoba mi się :)
kusa4
17 lipca 2011, 16:35MASZ ZDROWY I LUDZKI STOSUNEK DO DIETY I TEGO MUSZĘ SIĘ NAUCZYĆ ;) POZDRAWIAM )
ewakatarzyna
17 lipca 2011, 13:33I bardzo dobrze, czasami trzeba zjeść coś smacznego, żeby dieta się nie znudziła.
Larky
17 lipca 2011, 12:37Jaka byla by radosc z zycia,gdybysmy tylko liczyly kalorie i cwiczyly a wcale sie nie usmiechaly:) Raz na jakis czas nie zaszkodzi:)