Witajcie Kochane!
Chcę Wam powiedzieć, że z każdym dniem motywacja wzrasta! Czuję się coraz lepiej- coraz lżej. Nie wiem jak z wagą, bo mam zakaz ważenia się poza poniedziałkiem, ale chyba jest lepiej (nie daję uciąć głowy). Ćwiczenia weszły już chyba w krew, bo chyba zaczęłam to lubić. Chyba.
Pozostało 99 dni do Woodstocku- ani mało- ani dużo. Tylko żeby osiągnąć cel muszę sie chyba bardziej postarać, bo czuję, że cały czas wszystko co robię to za mało.
Na bank dużo daje mi rezygnacja z tramwaju. Teraz do pracy chodzę na nogach, jest to około 2 km. (Wrocław: od Skytower na Rynek). Jak to się zaczęło? Pewnego dnia po prostu idąc na przystanek poszłam dalej. Szło się tak przyjemnie, że na następnym nie wsiadałam, bo ,,to tyko 4 przystanki". Kiedyś potrafiłam tramwajem jechać na Arkady Wrocławskie, które są oddalone 2 przystanki i gyby nie widok na Skytower, widziałabym je bez problemu z okna. Także ja nie wiem dlaczego tak było, ale tak było.
Absolutnie już nie będę nigdy tak robić.
Ostatnio bardzo dużo ludzi pyta czy biegam. Odpowiedź brzmi- nie. Nie biegam, nie biegałam i nie będę biegać. To jest jedyne czego unikam jak ognia.
Moje motto brzmi- gdyby Bóg chciał, żebym biegała to stworzyłby mnie koniem. Koniem nie jestem.
Znam dobroczynny, przecudowny i wszystko naj wpływ biegania, ale po prostu to jest dla mnie najgorsza katorga świata. A ja nie chcę odchudzania kojarzyć z czymś aż tak strasznym.
A wy? Co sądzicie o bieganiu?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
pannacytrynka
8 kwietnia 2016, 17:16O bieganiu mam to samo zdanie co Ty - najgorsze zło świata! :D
Nimfadora07
8 kwietnia 2016, 11:05Też się wybieram na Woodstock :D będzie się działo oby nie było upału. Co do biegania, na początku była to dla mnie kara, źle biegałam bo jedzeniu, odbijało mi się, miałam skurcze albo łapała mnie kolka. Teraz jestem bardziej doświadczona idę biegać i nie jest to dla mnie kara. Biegam, jak łapie mnie zadyszka, to szybki marsz i tak w kółko :) jeżeli nie lubisz to nie nikt nie zmusi Cię, może kiedyś sama to polubisz.
CookiesCake
7 kwietnia 2016, 23:56Też nie przepadam za bieganiem ;)
miluu
7 kwietnia 2016, 20:10Też nie znoszę biegania, ale.... czasem, zwłaszcza kiedy ktoś mnie zdenerwuje do granic możliwości, to zakładam słuchawki na uszy i biegnę jak najdłużej mogę. Od razu lepiej mi się robi. Nie praktykuję tego zbyt często - brak czasu, chęci, odpowiednich butów, ale raz na jakiś czas urozmaicam sobie tak czas. Doskonale Cię rozumiem, ale być może, kiedyś to właśnie taka forma ruchu uratuje Cię przed uduszeniem złości w sobie - mnie tylko w ten sposób przekonuje ;) Bieganie z dobrym humorem jest do bani! :D
RapsberryAnn
7 kwietnia 2016, 19:34kocham biegać choć początki były mega trudne odbijało mi się wszystkim co zjadłam, miałam gazy, chciało mi sie rzygac i tak cały 1 miesiąc albo i dłużej, ale potem.... KOBIETO kocham to , bieganie to moja główna radość dnia choć ciezko jest 1, wyjsc z domu 2. wrócić po dłuższej przerwie ;) Pytanie czy dasz radę przełamać ten 1 miesiąc, ja dałam, powodzenia!
Panda330
7 kwietnia 2016, 20:02od razu powiem- nie dam. Bieganie to dla mnie najgorsza kara