Życie ma swoje prawa, i wczoraj zawyło gromkim głosem. Najpierw Skarb zażyczył sobie mojej obecności w czasie wyjazdu po chleb , potem podrzucił mnie do do domu i już już zabierałam się o pisania, jak zadzwonił i obwieścił , że złapał gumę a zapas ma bez powietrza.
2 godziny mi zeszło . No bo to trzeba pojechać do Skarba, zabrać koła , naprawić, przywieźć i koniecznie pomóc........przynajmniej duchowo
, przy zakładaniu koła. No a potem pojechałam z synkiem na zakupy , takie normalne cotygodniowe.
Wróciłam , to Skarb już czekał, żeby mnie zabrać na cotygodniowa wizytę do szwagierki i teścia. W drodze powrotnej zaliczyłam razem z nim Biedronkę, no bo coś tam mu jeszcze się zachciało a w domu już brakło. Jak wróciłam do domu to zwyczajnie padłam.
Nawet nie ćwiczyłam.
No bo ja poruszam się o dwóch kulach a swoje ważę. No bez kul też chodzę
, ale na wyjazdach wolę się wspomagać bo czasem nie ma gdzie usiąść, a na kulach można się oprzeć i dać odpocząć nogom, jak zaczynają boleć nie do wytrzymania. Bo zadyszki to ja raczej nie mam. zwłaszcza teraz jak już nie palę 1,5 miesiąca.
A z tym chlebem to było tak. Od lat kupowaliśmy chleb z takiej piekarni z tradycyjnym piecem , robiony na zakwasie.
Ta piekarnia miała grubo ponad 100 lat. Ale czy to nie było następców czy jakiś inny powód - dom z piekarnią sprzedano a nowy właściciel zamknął i szlus.
Zaczęły się wędrówki za chlebem. Pół roku trwało zanim trafił synek taka piekarnię z tradycyjnym piecem i chlebem na zakwasie. Tyle że 25 km od nas. Ja byłam wcześniej raz , przed świętami. Kupiłam 6 dużych chlebów , część zamroziłam. Dobrze się mrożą, nie rozpadają się po odmrożeniu i nic nie tracą na smaku. No prawie nic.
Wyszło, że raz w tygodniu wystarczy pojechać, ale ten raz musiałam pojechać razem ze Skarbem , żeby nie zabłądził. No. A chlebuś........pyszny.
No i to by było tyle na wstępie. Teraz
ZUPY CD...........4.
Zupa krem z brokułów Zagotować 2,5 litra wody z dodatkiem 1 - 2 kostek rosołowych. Wrzucić brokuła podzielonego na małe różyczki i pokrojoną mała marchew. Jak warzywa będą miękkie zmiksować , doprawić pieprzem i zabielić łyżką mleka. Gęstość można sobie regulować ilością brokułów.
5. Zupa ogórkowaZagotować 2 l wody dodać 1 - 2 kostki rosołowe , wrzucić 200 g włoszczyzny ( może być mrożona) i 5 dużych ogórków kiszonych pokrojonych w kosteczkę. Można dolać sok z tych ogórków . Gotować 30 min. doprawić pieprzem. ew, vegetą.
6. Zupa pomidorowa Do 2 l zagotowanej wody dodać 1 - 2 kostki rosołowe , 300 g włoszczyzny pokrojonej lub już gotowej mrożonej , wrzucić 2 puszki pomidorów krojonych. W sezonie wymiennie wrzucam od 0.5 do 0.75 kg świeżych pomidorów, obranych ze skórki ( trzeba najpierw sparzyć wrzątkiem to łatwo schodzi) i pokrojonych. doprawiamy do smaku, zabielamy łyżka jogurtu. Można zmiksować na krem, ale ja wolę w kawałkach.
7. Barszcz czerwony albo zupa z buraków - jak kto woli
Zagotować 2, 5 litra wody z dodatkiem 1 - 2 kostki rosołowej. Dodać 150 g włoszczyzny oraz 4 ( można więcej ) starte buraki. Gotować ok 40 min. Zabielić jogurtem, doprawić. Zamiennie na wiosnę można zamiast starych buraków wkroić 2 pęczki botwinki, Tylko należy pilnować, żeby to nie były same liście.
8. Wiosenny i nie tylko hit , czyli zupa z pokrzyw. Właściwie to są wariacje , bo ja w zależności od aktualnie posiadanych składników , robię ja na parę sposobów.
Ale najpierw tytułem wstępu. Pokrzywa jest bardzo zdrowa. Tu wklejam cytat :
Główne właściwości ziela pokrzywy (na podst. U. Buhring "Wszystko o ziołach"):
pobudza przemianę materii, działa moczopędnie,
jest stosowane w stanach zapalnych dróg moczowych oraz chorobach skóry. Działa wzmacniająco (w stanach wyczerpania) na nasz organizm, również na kondycję naszych włosów i skóry. Ze względu na wyjątkowo dobrze przyswajalne żelazo posiada również właściwości krwiotwórcze. Oprócz żelaza zawiera również mangan, potas, wapń, ponadto witaminy A, B2, B5, C, E, K, a także: kwasy organiczne (mrówkowy, octowy), nienasycone kwasy tłuszczowe, kwasy fenolowe, flawonoidy i chlorofil.No , jak widać, warto już dla samej pobudzonej przemiany materii
. Zbiera się na wiosnę, tak do czerwca, młode górne listki ( nożyk i rękawiczki i można szaleć ), w suche dni, w miejscach z dala od drogi. Zastosowanie :
Do sałatek, surówek, można do farszu , albo przyrządzić jak szpinak.
Ale my chcemy zupę w wersji light. No więc:
Tym razem 1 - 1,5 litr wody,
2 większe marchewki , 1 nieduża pietruszka, kawałek selera, 3 listki laurowe, 3 ziarenka ziela angielskiego, 3 - 4 ząbki czosnku, sól, pieprz. . Gotujemy 25 min. Odlewamy wywar, zagotowujemy , dodajemy czosnek , 3 szklanki listków pokrzywy , które wcześnie dokładnie płuczemy i przelewamy na sitku wrzatkiem, gotujemy przez chwilkę i już. Gotowe miksujemy , zabielamy i mamy super pokarm
A teraz pora na fantazje - każdy może sobie coś dodać.
Warzywa możemy zjeść osobno , bo szkoda wywalać, albo zmiksować z pokrzywą.
Możemy dodać kminek, gałkę muszkatułową - do smaku. Albo zamiast tego imbir , ja uwielbiam imbir - świeży, starty na tarce o drobnych oczkach lub w proszku.
Można szaleć do woli, tylko trzeba pamiętać , że to ma być light.
Mam też sposób na to jak mieć młodą pokrzywę cały rok. Jeśli mamy jakieś zaklepane miejsce z pokrzywami i skończą nam się młode listki bo już mija czerwiec, należy takie miejsce wykosić jak trawę , albo wyciąć. Pokrzywa jest bardzo żywotna i po paru dniach mamy śliczne poletko młodej pokrzywy.
Smacznego.
AAAAAAAAAAAA , z tego wszystkiego całkiem zapomniałam, że dzisiaj ważyłam 148,2 kg, ale z wpisem poczekam parę dni , bo maja waga potrafi się nieźle bujać.
Pasty do smarowania , następnym razem.