Sporo myślałam przez ostanie dni o tym jaki wpływ ma każda z nas, czy chce tego czy nie chce. Największy oczywiście ma się na najbliższych i to jest w zasadzie najbardziej niebezpieczne, bo nawet o tym nie myślimy. Dodatkowy haczyk jest taki, że 3 razy szybciej przyswajamy złe zachowania niż dobre.
A osoby szukające jakiejkolwiek pomocy sa niesłychanie podatne na wpływy, bo zazwyczaj są zdesperowane.
Osoby takiej pomocy udzielające muszą rozumieć odpowiedzialność jaka na nich ciąży. Ja już dostałam po łapkach, kiedy odkryłam , że widzę u innych różne nieprawidłowości w działaniu organizmu, Zachłysnęłam się tą wiedzą i zaczęłam bezkrytycznie udzielać stosownych informacji napotkanym znajomym , czy tego chcieli czy nie. To znaczy mnie się wydawało, że wszyscy powinni być zachwyceni wiedzą o sobie. Na szczęście znalazł się ktoś , kto w porę mi pokazał, ile mogę narobić nieszczęścia. I jak taka umiejętność powinna być wykorzystywana.
To samo jest z moją wiedzą na temat odchudzania , Doskonale wiem jak to się robi i póki co moja waga stanęła na 149 .Ale
Mówię...nie ważcie się codziennie a sam właśnie to robię
Mówię.....ćwiczenie są nawet ważniejsze od diety, a sama nie machnęłam żadnym odnóżem od 3 dni.
Mówię ......cierpliwości, cierpliwości.....a sama nie pamiętam jak jak trudno jest wyłapać , gdzie cierpliwość się kończy a gdzie zaczyna zwyczajne lenistwo .....musi skleroza mnie dopada
To co tu piszę, pisałam - bo przecież to już parę ładnych lat tu jestem - i będę pisać to moje doświadczenia, przemyślenia , wiedza . I to wszystko dopasowuję przede wszystkim do siebie.
Proszę pamiętać , że jeden przepis nie będzie pasował do wszystkich.
To co tu zamieszczam, to nie wyłącznie przepis Doktora dietetyka. Ten przepis to szkielet, już trochę obudowany, ale sporo tu doświadczeń i przemyśleń z całej mojej teczki pod tytułem " odchudzanie i sprawność"
I mam nadzieję ,że mimo tych wszystkich zastrzeżeń wiele tu do wykorzystania przez innych.
Tyle filozofii, kurde ale mnie naszło, a to wszystko przez Skarba, musiał rano pchnąć auto, żeby odpaliło. Moja wina, zostawiłam na światłach, ale pchnął ciut, bo z góreczki było, a zadychę taką miał , że przez 5 min nie mógł słowa powiedzieć. On też przestał się ruszać bo go plecy bolą i znowu dysk mu wyleci. Wymówka jak każda inna.
No to teraz : ZUPY
Normalne jest, że jak zaczynamy w jakikolwiek sposób ograniczać swoje zachcianki kulinarne, w tym wypadku mamy dietę, to nasza podświadomość , natychmiast bije na alarm..............głód , głód........robić zapasy. No i zaczynamy odczuwać głód nawet jak to nie jest zgodne z prawdą.
Ja reagowałam w ten sposób , że wytrzymywałam, wytrzymywałam, wytrzymywałam .............a potem ścinałam się, że właśnie kończę pożerać na przykład jajęcznicę z 3 jaj na boczku. Zeznałam grzecznie to lekarzowi na kolejnej wizycie i dostałam .................zupy.
To , że można opychać się warzywami do woli , to jak sie okazuje dla zdeterminowanej podświadomości mało ważne jest. Ją można tylko zatkać czymś konkretnym, albo przynajmniej oszukać .
Zupy można spożywać w razie głodu i co jest najcudowniejsze ...............
OPRÓCZ A NIE ZAMIAST POSIŁKÓW
Sporzącdzamy je na bazie warzyw i kostki rosołowej dowolnej firmy, ja używam vegety, dzięki temu są bardzo nisko kaloryczne, Można je zabielać jogurtem naturalnym lub mlekiem. Przepisy są tak skonstruowane, że wychodzi 2,5 - 3 litrów zupy. Świetnie się mrożą, więc ja dziele je na 2 lub 3 części i niepotrzebne w danym dniu zamrażam.
Można też regulować ilość składników i wychodzą gęstsze lub rzadsze. Ja wolę gęstsze, bo to jeszcze lepiej oszukuje podświadomość.
1, Zupa jarzynowa:
zagotować 2,5 litra wody , dodać 1 - 2 kostki knorr lub winiary, do wrzątku wrzucić dowolną mrożonkę warzyw - do wyboru - kalafior, brokuły, seler, ciut marchwi, fasolka szparagowa, brukselka. Ja wrzucam co akurat mam z tego zestawu,. Gotować aż zmiękną, byle nie za bardzo, doprawić, ewentualnie zabielić łyżka jogurtu i jeść
2. Kapuśniak
Zagotować 2,5 l. wody , dodać 12 kostki, do wrzątku wrzucić 300g kiszonej kapusty, 200 g białej ( ja wolę włoską) i 150 g startej włoszczyzny, może być mrożona, Doprawiamy do smaku pieprzem , majerankiem i kminkiem, Gotujemy aż zmięknie, na koniec dodajemy duży słoik koncentratu pomidorowego( ja wole pomidory krojone z puszki , dodaje 2 puszki i jest ok) na talerz dodajemy łyżkę jogurtu.
3. Zupa z kapusty pekińskiej. Sama wymyśliłam bo kapusta mnie rozdyma chociaż ja lubię.
, a Pan doktor powiedział , że przepis jest ok
Zagotować 2 l wody dodać 2 kostki ale rosołowo- warzywne, 1 paczka włoszczyzny mrożonej, Pokrojona 1 średnia kapusta pekińska, . Doprawiamy : pieprz ziołowy, papryka, zioła prowansalskie, sok z połowy cytryny i można dodać w sezonie 2 świeże pomidory. Gotuje sie krótko i jest pyszna.
Zostały jeszcze 4 przepisy na zupy , ale już nie mam dzisiaj czasu, Jutro będę kontynuować.
Wrzucę parę przepisów na pasty do chleba.
I proszę zwrócić uwagę na to, że w zależności od rodzaju chleba , ilość kromek mieszczących się w 100 gramach jest różna. To tez jest pole do oszukiwania podświadomości.
no to by było dzisiaj na tyle.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
ameria
11 kwietnia 2013, 19:00Wlasnie! na zupy czas postawic - szczegolnie ze je lubie ;)
eve8001
11 kwietnia 2013, 15:22też lubię zupy i gotuję je często z tym, że odstawiłam całkowicie vegetę i kostki - robię po prostu na wywarze z jarzyn, ewentualnie chudego mięsa (dziś np. na indyku), w zamrażarce mam jeszcze lubczyk i natkę pietruszki - to zawsze daje suuuper smaku. Pozdrawiam
ibiza1984
11 kwietnia 2013, 13:27Kiedyś za zupami nie przepadałam. Z dań obiadowych wolałam zawsze to drugie. Po kilku miesiącach odchudzania, nowych doświadczeniach i wszystkim tym, czego nauczyłam się w okresie próby zmiany swojego życia na lepsze stwierdzam, że... UWIELBIAM ZUPY! Dziś zdecydowanie wybrałabym zupę w ramach porcji obiadowej w zamian za kotleta czy górę klusek śląskich. Nauczyłam się je szanować za to, co dobrego wnoszą w moją codzienność. Zupa lekka, pożywna, z dużą ilością warzyw (i nimi też zagęszczana), bez dodatku mąki, śmietany i chemii, na bazie ziół i przypraw - to taka, którą ja i moja rodzina lubimy najbardziej. Pozdrawiam Cię ciepło i samych sukcesów życzę :)
paniania1956
11 kwietnia 2013, 13:26Twoje przepisy sa podobne do moich:)