Mija 2 tygodnie bez soli, a przynajmniej nie solenia i unikania potraw solonych. Brak soli już mi zupełnie nie przeszkadza a i Skarb zaczyna się przyzwyczajać do tego i coraz częściej zapomina dosalać. jest pozytyw - brak efektu jo-jo. Na razie nie wpisuje 137 kg bo się bujam między 139 a 137 kg. No ale nie wraca waga powyżej 140 kg. W normalnych warunkach już bym ważyła ok 141kg. Tak było do tej pory. A teraz nie .
Natomiast zaczęłam pedałować codziennie dodaję 1 minutę. Dzisiaj kręciłam nogami 8 min i rekami też 8 min. Efekt - sztywne mięśnie w udach, ale już nie bolą jak po pierwszym dniu . Problem - to brak kasy , muszę jakoś dotrwać do czwartku , do emerytury wtedy znowu nakupię warzyw i owoców. na ta chwile jem co jest i już, I jak mi ktoś będzie wmawiał , że odżywianie się prawie bez mięsa jest tanie to niech sam spróbuje. Tym droższe że właściwie muszę prowadzić 2 kuchnie - dla siebie i Skarba, no bo on lubi mięcho w dużych ilościach. Czasem daje się namówić na coś mojego, nawet mówi że smaczne, ale za godzinę dojada bo mu mało. No i tak to idzie. Odkryłam mąkę gryczną, jak zacznę eksperymenty to oczywiście napiszę , a teraz ........byle do czwartku