To była chyba najgorsza niedziela w moim życiu. Po sobotnich ćwiczeniach, a przede wszystkim skakance nie czułam nóg, a szczególnie łydek. Ale to nic. Dlatego też mój wczorajszy zestaw ćwiczeń opierał się jedynie na 20 minutach hula hop i pompkach. Ale byłam też na godzinnym spacerze.
Najgorszą rzeczą jaką zrobiłam było wyjście do Mc Donalda, ale myślę, że bez problemu udało mi się to spalić, a wieczorem zjedliśmy z M.połowę paczki chipsów oglądając film, ale On zjadł więcej, ja tylko kilka.
Ale dzisiaj sylwester, więc bawimy się i spalamy kalorie. Mimo tego, że w domu z rodziną, czuję że będzie fajnie. W końcu dziadek obchodzi jutro imieniny, a kto wie czy za rok będą następne( ma 81 lat), także postanowiliśmy z M, że spędzimy tego sylwestra u mnie w domu. Z mamą już przygotowujemy jedzenie, tata kupił fajerwerki, M. też stwiedził, że musi jakieś kupić, tylko muszą być takie, żeby mi kostkę z podwórka wyrwało, Wariat!