Dziś dzień drugi kaloryferka. A ja wariatka, myślałam, ze mam już mocne mięśnie brzuszka. Ale to były tylko takie pomysły. Skośne trzeba sobie też wypracować. Jeszcze głupie 40 dni i będą. Silna jestem to dam radę.
Dieta znów padła. Dwa dni urodzinek pod rząd, a do tego noc ze słodyczami zrobiły swoje. Na wagę nawet nie włażę. Po co mam się stresować. Tak sobie wmawiam, ze 75,60 jest i ono tam na mnie czeka. I mam nadzieję, ze już niedługo, bo zaczyna mnie mdlić od słodyczy. Ale chwilowe grzeszki nie zakłócają mi przyjmowania tekstów pochwalnych typu „matko boska, aleś ty schudła”. Co prawda matką nie jestem, a boską tym bardziej, ale druga część zdania mi się podoba. Mój egocentryzm rośnie. Właśnie przebił dach (Wy i Wasze pochwały też się na to złożyły). Ale wszechświat jest wielki.
Dobra pędzę, bo muszę odrobić zaległości w Waszych pamiętnikach. Miłego piętnastego dnia listopada.
turkus
15 listopada 2006, 22:39No to Kochana szalałaś na urodzinkach :) Ale będzie okej, kaloryferka przecież się trzymasz :) Fajnie, że jesteś w dobrym humorze i fajnie czyta się tekściki optymistyczne. Trzymaj się :)
ANETHA
15 listopada 2006, 22:32To widzę, że nie jestem jedyna, która sypia dziennie po 2-3 godziny. A jak to później ciężko odrobić i wrócić do normalnego spania!
ihtak
15 listopada 2006, 22:12No pieknie,takiej motywacji nigdy bym sobie nie wynalazla;) Dziekuje za pomysla,przemysle to porzadnie.Z dyspensy nie skorzystalam,bo kurde wiem,ze na malenkim kawaleczku mogloby sie nie skonczyc.Latwiej mi nie jesc wcale;) Kochana,piekny zestaw na brzuch nam tu zafundowalas.Przy nim tez stwierdzam,ze Weider byl ubogi i monotonny.Ale dla pamieci robie sobie jeszcze jedna seryjke x 6 codziennie,przed wlasciwym kaloryferkiem.Dzis byl dzien trzeci,odhaczam jako zaliczony:)Jedynie szoste cwiczenie robie pol na pol z moim innym,ulubionym. Buziam na dobranoc! I niech Twoje ego opowie nam troche o tym wszechswiecie:))
Aga2212
15 listopada 2006, 22:09Cześć!! Myślałam żeby zrobić jakąś naleweczke ale skończył się sezon na owoce:( Wiesz mój brat wyjechał na studia po miesiącu jak zajżał do nas to powiedział też że schudłam ja co prawda twierdze że przytyłam ale miło było posłuchać:))
gozja
15 listopada 2006, 18:16procenciki pomogly hihi...nie tylko na gardziolko ale i na duszyczke...daje rade...a co do komplementow to ja sie boje ze popadne w samouwielbienie i na laurach spoczne...takze w razie czego licze ze na ziemie mnie sprowadzisz;DD milego wieczorku
jojo39
15 listopada 2006, 08:50muszę się za siebie zabrać bo życie przeleci mi przez palce a ja będę powtarzać jutro, jutro...
BeataJulia
15 listopada 2006, 07:56Co do niewyspania to cierpię na chroniczny brak snu - dzieci... a jeśli chodzi o kozaczki to wczoraj w obuwniczym moja euforia odnośnie kozaczków oklapła zupełnie, bo wybrałam sobie takie jak mi się podobały i oczywiście się niedopiełam - innych mierzyć już mi się nie chciało :-/ ale mam czas ;-) nieodpuszczę. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie boska, schudnięta i gotowa na podbój wszechświata :-*
kicica
15 listopada 2006, 07:13tak sobie dziś rano buszuję po pamiętnikach, czytam to i owo i okazuje się, że mamy wiele z sobą wspólnego:) też swego czasu byłam matką boską (przed rozpoczęciem tej diety teraz, parę lat wstecz udało mi się dosyć dużo zrzucić - utrzymałam wagę przed 4 lata a teraz z tej wagi postanowiłam dojść do takiej, o której zawsze marzyłam). No i też ciągle jestem niedospana - mój facet to nabija się ze mnie, że wieczorne rozmowy kończą się w momencie kiedy ktoś mówi a nie ja - bo wtedy moemntalnie zasypiam niezależnie od poziomu szmeru w domu (może grać telewizor, mogą głośno rozmawiać, może głośno grać muzyka - nic mi nie przeszkadza.... Ale dziś reżim - obiecałam sobie:) w końcu mamy cel, no nie?!? KCIUKAM ZA CIEBIE!!!
inianas
15 listopada 2006, 00:25dziękuje za wpisa ;o) wiem, że masz rację- 8 kg to naprawdę dużo i z nich bardzo si cieszę.oje się tylko, że stracę to co udalo mi sie osiagnać przez te moje ostatnie wyczyny...ech. Ale bardzo podoba mi sie, że tak ostro wziełas się za ćwiczenia! Zuch dziewczyna! A żarełkiej nie masz się co przejmować i tak w porównaniu ze mna wchłonełaś naprawdę niewiele! mogę powiedzić, ze naprawdę wychodzisz na niewinniaka przy mnie !
gibsztyk
14 listopada 2006, 23:50Dziekuje za cieple slowa:) chyba sie w tobie zakocham hihi:) w szufladzie zbieranina lakoci a to od babci, a to od cioci...nigdy mnie specjalnie nie ciagnelo do niej, lubilam popatrzec na zawartosc...a teraz, teraz ubywa z niej coraz wiecej!:( masz racje trzeba je rozdac ! tak zrobie! milej nocki. buzia
jagusia1979
14 listopada 2006, 22:52naprawde, dzieki za caly Twoj komentarzyk tez o tym rozmyslalam trzeba sie brac za siebie i dalej zrzucac sadelko bo inaczej to bedzie xle!!!! Wiem o tym ale dzis tak jakos mnie dopadlo, mimo ze na wadze nie jest zle bo podgladalam dzois rano i bylo 20deko mniej ale zobaczymy co sie bedzie dzialo w piatek a obawiam sie ze mniej nie bedzie po dzisiejszym... Cieplutko Ciebie pozdrawiam