Dziś było z jednej strony trochę spokoju, z drugiej …, ale o tej drugiej nie chcę teraz myśleć, ani kombinować. Poczekam na rozwój wydarzeń i zobaczę.
Waga 87,8 kg czyli idzie żyć. Głodna byłam. No może nie zupełnie głodna. Ale to drugi dzień imprez zakończonych jedzeniem. Wczoraj się spieszyłam i był szwedzki stół to skończyło się na kawie z mlekiem. Dziś się nie dało. Obiad. Na szczęście dań dla wegetarian nie przewidzieli, ale te piekielne ciastka kusiły. Znam jednak firmę z której pochodzą, to jakoś sobie je darowałam. Ostatecznie, mojego „słodyczowego dnia” nie roztrwonię na byle co.
Sterta papierów nie zmalała. Dodrukowywałam tylko kolejne i kolejne. To się chyba nigdy nie skończy. Za to poczytałam sobie o planowaniu czasu http://centrumego.eu/czytelnia2.php?id=46, może kiedyś skorzystam.
A paznokcie mam w kolorze śliwkowym.
I trochę się uspokoiło.
Jedzenie
Kawa -40
Cola – 2
Jabłko -100
Bułka 220
Żółty ser 68
Śliwki – 90
Kanapki 384
Danio – 168
Obiad - 250
Razem 1322
No i znów przekroczyłam. Jednak musze zapisywać i liczyć przed kolacją. Wtedy przynajmniej będę wiedziała czy jeść jeszcze tę jedną kanapkę czy nie.
Jest 23.11 a ja zamierzam iść spać. A co mi tam.