Dziś krótko, bo spać mi się chce potwornie. I w końcu zamierzam się położyć przed pierwszą. A jeszcze poćwiczyć muszę. Na biegach byłam jakby inaczej. Ze sprzątania no cóż zakończyło się na dobrych zamiarach. Może dziś? Kto wie? Niezbadane są moje plany na ten dzien. Wszystko jeszcze przede mną.
Więc zacznijcie poniedziałek z uśmiechem na ustach, wiarą w sercu i ujemnym bilansem energetycznym
W niedzielę jadałam
- 5 kromek razowego z masłem, żółtym serem
- 30 dag pomidorów
- 1 ryż z sosem waniliowym
- 1 fantazja wiśniowa
- 2 jabłka
- 10 orzechów włoskich
- kartofle z sosem chrzanowym
- surówka z marchwi i jabłka
- zsiadłe mleko 400 ml
- 2 garście rodzynek
-1,5 l. wody
- 1 espresso z mlekiem
- 2 herbaty czerwone
- 1 herbata czarna
jagusia1979
9 października 2006, 22:09przydałaby Ci się pewnie doba 36 godzinna, zresztą mi ostatnio też. Pa pa
gosienkak
9 października 2006, 12:00Poniedziałek przynajmniej dla mnie jest już dużo łatwiejszy bo mniej pokus:)Pozdrowionka!!!
number
9 października 2006, 02:07Bardzo dziekuje za wpis.Moze czasami przesadzam , przeciez musze sie wziac w garsc.Z dieta sobie radze to mysle , ze teraz tez sobie poradze.Podziwiam Cie za Twoj optymizm, ale tak trzeba trzymac.Zycze Ci wszystkiego naj , najlepszego.Ja tez dzisiaj pozwolilam sobie na obiad w resteuracji chinskiej , troche wiecej kalori, ale czasem trzeba.Trzymaj sie!Pa!