Sposób na lenistwo i obżarstwo w moim wykonaniu oczywiście. Teraz albo zacznę cierpieć na rozdwojenie jaźni, albo doprowadzę się do ideału. Na razie jedynym objawem jest kompletny brak łaknienia. Nie pamiętam już takiego momentu, kiedy kompletnie nie zastanawiałam się, co bym zjadła. Nawet na głodówkach podstawową myślą było jedzenie. Co, jak i gdzie. A tu masz - nic. Jem, bo wiem, że coś trzeba i wszystko. Żadnego kombinowania sałatek, owoców, warzyw. Nie przeszkadza mi paczka delicji, nie nęci smakowity zapach rogalików. WYOBRAŻACIE SOBIE TAKI STAN. Ja sądziłam, że nie istnieje. A tu masz wpadłam jak się do niego doprowadzić.
Dominacja kompletna. Może w głębi duszy jestem masochistką i dlatego się temu poddaje. W każdym razie na razie działa i liczy się tylko to, że od wczoraj do dziś schudłam 40 dag, czyli zrobiłam postęp szczególnie, że ostatnio waga szła wyłącznie w górę.
Jedzonko
1 kromka grahama z masłem żółtym serem, sałatą i rzodkiewką
2 kromki chleba orkiszowego z: masłem żółtym serem, sałatą, rzodkiewką i małosolnym
talerz zupy pomidorowej z grzankami
kapusta młoda zasmażana
2 jabłka
1 banan
1 litr wody
cola light
2 herbaty czerwone
1 herbata owocowa
i wszystko. Poważnie.
Ruch:
około 13 tys. kroków
umyte okno
posprzątana szafa pancerna
odkurzanie
Moniqe88
11 maja 2009, 22:06Ja przez kilka ostatnich dni też nie odczuwałam żadnych pokus, aż mnie to dziwiło, bo nigdy wcześniej nie mogłam się oprzeć czekoladzie, czy ciasteczkom. A teraz leżą na szafce przy łóżku i nie nęcą ^^ Wczoraj miałam chwilę, a właściwie dwie chwile słabości. Oczywiście żałuję, ale postaram się bardziej nad sobą panować :) Życzę powodzenia i dalszego szybkiego ubytku wagi :)
wikasik
10 maja 2009, 00:38A ja zauwazylam, ze im mniej i zdrowiej jem, to czesciej mysle o jedzieniu - ale w sensie pozytywnym. Nie wrzucam, co tam jest pod reka, ale mysle, planuje, zeby ta zmniejszona liczbe kalorii dobrze i smakowicie wykorzystac i nie zmarnowac na byle co ;) wczesniej jeszcze musialam pamietac, zeby nie robic zbyt dlugich przerw, teraz co ok. 2,5 godz organizm sam dopomina sie o jakis smaczny drobiazg. Lubie jesc :) i podoba mi sie, ze potrafie tak kombinowac, zeby zjesc cos pysznego i "legalnego" - bez wyrzutow sumienia i kolejnego kilograma na wadze.
oficjalnaJ
9 maja 2009, 17:33jest odporna na groźby karalne, groziłam jej już wurzuceniem przez okno z 7 piętra u Kilarki - i nic :-) Zdradź sposób na oiągnięcie twojego szczęśliwego stanu niemyślenia o jedzonku...
agapa776
9 maja 2009, 17:01<img src='https://vitalia.pl/img136/7074/didine66123661708393gro.gif' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>