Dobra, muszę wylać trochę żalu..
Rok 2013... ja na wadze, grubo ponad 135 kg... ogólne poczucie, że jestem do dupy, że już nigdy się nie pozbieram.. wakacje w Chorwacji, pozniej w listopadzie Majorka... oglądanie zdjęc BOLI... to naprawdę ja? Dlaczego tak wyglądam? Połowa listopada... 132kg, zmieniłam minimalnie odżywianie i tak do nowego roku... koniec stycznia 2014, są już małe efekty wagowe, bo po ciuchach nie widac... waga..127,9kg ... zaczyna się zmiana...
pod koniec stycznia zmieniłam całkowicie odżywianie, zrezygnowałam ze smażonego, ograniczyłam mięso , chleb, słodycze do zera, waga spada.... luty widze 125, 124,2, 123,8, jest 122,6 nagle 122,2 .. jestem szczęśliwa... 10km na kijkach to dla mnie nic, 1 marca rusza Veturilo w Warszawie, zaczynamy powoli przygotowywać się do sezonu... waga stoi ... 122 , 122, 122, 122, 122...... dlaczego? mija pierwszy tydzień, mija drugi tydzień, mija 3 tydzień, waga wzrasta 123, 123.6 myślę... okres... woda... okresu nie ma .... zaczynam odczuwać żal.. użalam się nad soba, próbuję zrozumieć mój organizm... próbuję walczyć dalej... zaczynam sobie folgować.. rezygnuję z basenu raz, drugi... kijki leżą w bagażniku samochodu ja na nic nie mam czasu... wyjazd, jestem u rodziców... dieta poszła na bok, mam już mój rower, jest sobota, a ja odpoczywam po przejechaniu ponad 60 km na rowerze... To nie były łatwe kilometry, to była walka z samą sobą, podjazdy pod górę , pot, ból mięśni... wracam do siebie .... pizza, snickers, kurwa.. przecież ja mam cukrzycę... dzisiaj siedzę nad tym tekstem, zastanawiam się co ja robię... dlaczego moje lenistwo wstrzymuje mnie przed sportem. dlaczego zamiast iść na rower siedzę i wpierdzielam kolejną kromkę chleba.... dlaczego tak mało mam silnej woli i dlaczego ta jebana waga nie spada?????????/
Wiem jedno. Powinnam schudnąć. Już nie dla wyglądu w wakacje, ale by serce nie przestało pracować pewnego dnia.. mam 29 lat...
Chciałabym jutro zacząć od nowa, ale ile razy można zaczynać? waga 123,8 :(
załączam zdjęcia z mojej sobotniej wyprawy , 63km , 3h 45min , podjazdy momentami nie dawały oddychać...
Allofme888
3 kwietnia 2014, 20:44Widzę, że mamy (chyba) to samo ! Znaczna większość moich koleżanek, jeśli wejdzie na wagę i widzi, że przytyła chociażby to pół kilo myśli ,, O nie ! Trzeba więcej pracować!" i automatycn=znie wyruszają na siłownie z myślą aby tlyko się nie poddać. U mnie jest przeciwnie.. Gdy widzę, że waga spadła chociaż o pare gram jestem szczęśliwa, to motywuje mnie do działania, lecz jeśli waga podniesie się o te pare gram... załamuje się. Nic mi się nie chce. Żadnych ćwiczęń, roweru, biegania.. poddaje się. Potrafię wtedy jeść aby się pocieszyć, przez co tyję jeszcze bardziej.. Nie jest to przyjemne. Dlatego nie mogę popełniać żadnego błedu. Może teraz nie przyjemniesz jakoś specjalnie do serca mojej wypowiedzi, ale JA NAPRAWDĘ CIIĘ ROZUMIEM. I pomyśl sobie, że gdzieś tam w Polsce leży właśnie z laptopem na kolanach dziewczyna, która w Ciebie wierzy :) Nie ma co się poddawać, musisz być cierpliwa. Zanim zjesz coś czego nie powinnaś pomyśl ,, po o mam to jeść? Wcześniej tego nie jadłam i przeżyłam , nie jest mi to potrzebnę. Jutro będę ważyć 100 g mniej !" W razie co, jestem z Tobą, nie poddawaj się, dla samej siebie, aby czuć się dobrze. Bez kompleksów! Trzymaj się diety i ćwiczań a BĘDZIE DOBRZE :)
agaa100
3 kwietnia 2014, 13:59Każdy ma gorsze i lepsze okresy w odchudzaniu... Ale ważne jest, żebyś się nie poddała, bo zaprzepaścisz to co z takim trudem już osiągnęłaś ...
ambus
3 kwietnia 2014, 11:30Ile razy można zaczynać? Tyle ile trzeba. Zaczynaj dopóki nie stwierdzisz,że skonczylas. Dopóki nie bedziesz tam gdzie chciałaś być. Dopóki nie będziesz ważyła tyle ile chciałaś ważyć. Ty decydujesz czy pokonasz słabości czy one pokonają Ciebie. Zastoj jest naturalny i trzeba go przetrwac. Zrobilas juz tyle krokow w przód,ze az żal się cofać. Walcz. Jesteśmy z Tobą.
salispektra
3 kwietnia 2014, 10:51szkoda życia, jesteś młoda i możesz wszystko. dwa lata temu zaczęłam biegać, przez ten okres miałam wiele porażek, były okresy braku ruchu, ale nie poddawałam się. musisz zrobić to samo, nie poddawać się :) trzymam kciuki
Magi57
2 kwietnia 2014, 21:41Nie załamuj się bo wtedy będzie tylko gorzej już coś osiągnełaś chyba nie chcesz tego zmarnować. O naszym odchudzaniu decyduje głowa a nie jakby się wydawało żołądek. Dlatego myśl pozytywnie ciesz sie z każdego zrzuconego dkg i do przodu a jak jest zastój to bierz byka za rogi i walcz ze wzmocnioną siłą
violonia84
2 kwietnia 2014, 21:17Dziewczyno jesteś młodą kobietą walcz o swoje lepsze ja :) zawsze jest przestój w wadze to normalne nie przejmuj się prędzej czy później poleci chcesz zaprzepaścić to co już udało Ci się osiągnąć te parę kg przez podjadanie najlepiej będzie jak będziesz mierzyć się centymetrem głowa w górę, cyc do przodu i do walki nie jest łatwo ale warto a w Twoim przypadku walczysz o zdrowie......
aleksa1989
2 kwietnia 2014, 21:07Nie poddawaj się! Jeszcze raz spójrz na te zdjęcia kiedy ważyłaś więcej... Naprawdę chcesz tak wyglądać znowu? NIE! Musisz wziąć się w garść!!!! Nie am co się użalać, to i tak Ci nic nie pomoże... Nikt nie będzie Cię później głaskał po główce że jesteś taka biedna bo znowu przytyłaś bo to będzie Twoja wina! Bo się poddałaś!!! Więc jak? Kochana głowa do góry, trzeba zacisnąć poślady i iść dalej! Masz 29 lat, nie możesz sobie odpuszczać... Jesteś jeszcze taka młoda, tyle przed Tobą! Zmotywowana czy nie? Słuchaj a może spróbuj znaleźć dietetyka? Naprawdę to może być opłacalny wydatek... Mój dobry znajomy też miał problemy z wagą, później zaczął biegać ale doszedł do pewnego momentu i się zatrzymał. W końcu po naszych namowach poszedł do Pani dietetyk. Tak mu dobrała dietę że w trzy miesiące zrzucił wszystko co chciał i dalej wygląda super. Nie załamuj się. MUSISZ SIĘ PODNIEŚĆ I WALCZYĆ DALEJ!!! Powodzenia! Trzymam kciuki i weź się w garść;)