Oj co to byl za dzien...od 6 rano biegiem, trzy razy wracalam sie do domu niczym dotarlam do biura ale dzieki temu mialam ze soba wczoraj przygotowany prowiant:) dzieki temu jadlam same dietetyczne rzeczy w rownych odstepach czasu co uwazma za swoj prywatny sukces.
Wciaz nie moge sies obie nadziwic, ze wciaz we mnie drzemie taki zapal do dzialania i jedzenia zgodnie ze wskazowkami. Moze dlatego, ze w sumie sporo produktow wymieniam i jem to co naprawde lubie:) zobaczymy jakie beda efekty. Dzisiaj pozwolilam sobie na male co nieco tj, kawaleczek karpatki. Wiem, wiem to nie dietetyczne jedzenie ale kawalek byl malutki no i odjelam co nieco z jadlospisu zeby nie przekroczyc dozwolonej puli punktow.
Z nowosci, wrocilam na aqua aerobic po dosc dlugiej przerwie i oprocz tego, ze ejstem padnieta to uwazam, ze to byla swietna decyzja i czuje sie znacznie lepiej:) dodatkowo machnelam 20km na rowerze wiec Berlin sie zbliza, juz jestem za polowa trasy:)
Nouvelle_moi
5 sierpnia 2014, 20:19Jest a i owszem ! Teudno mi sie zmobilizowac ale jak juz pojde to jest super!!!