A wiec mamy weekend. Dla mnie zawsze najtrudniejszy czas pod wzgledem diety bo jakos zawsze w weekend mam wiecej okazji zeby sobie pofolgowac. Jako, ze to ostatni weekend przed oficjalnym startem diety to postanowilam juz troche na fali odchudzania, pohamowac swoje zadze :) poki co daje rade, chociaz nie ejst latwo, bo moj ukochany deser chlodzi sie w lodowce (ale chyba poprosze mojego meza zeby go pochlonal w moim imieniu :) pogoda dzisiaj piekna wiec wyciagnelam rower z garazu i zrobilam rundke po okolicy. Musze sie mobilizowac do sprtu bo bez tego zadna dieta cudow nie zdziala a ja potrzebuje cudu.
Moja grupa wsparcia swietnie sie rozwija, dziewczyny chudna w oczach wiec mam dodatkowa motywacje zeby je dogonic. Bardzo mnie dziwi, ze tak sie wkrecilam bo nie jestem raczej typem ososby, ktora nie moze rozstac sie z komputerem. Nigdy nie udzielalam sie na forach ani czatach internetowych. A tu prosze taka zmiana. Swietnie jest wiedziec, ze ludzie,z. Ktorymi sie rozmawia rozumieja moje problemy i codzienne wyzwania z jakim sie mierze strajac sie zrzucic zbedne kilogramy. Super sprawa!
Nouvelle_moi
27 lipca 2014, 12:20Zgadzam sie w 100%. Ja tez juz odkladam diete od paru ladnych miesiecy bo zawsze jest cos innego. Tym razem jednak klamka zapadla. Dzis popoludniu jade na zakupy i od jutra START! Dziekuje wszystkim za slowa otuchy.
Witalijka1990
26 lipca 2014, 22:34Zrób dziś co masz zrobić jutro - ja tak odładałam rozpoczęcie diety od listopada i proszę zamiast minusa mam plus i to 10kg! Też chciałam zacząć od sierpnia ale przeciez do sierpnia jeszcze kilka dni więc się zmobilizowałam i mam póki co 2kg na minus. Tak więc chyba czas podjąć dietę bo nikt za nas tego nie zrobi - powodzenia!
naajs
26 lipca 2014, 18:50Powodzonka! Weekend jest najtrudniejszy do pokonania, bo zawsze znajdzie się okazja do świętowania, wyjścia, grilla i tak dalej.. Zawsze coś się znajdzie :)