Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Życie, życie i tylko życie...
10 maja 2011
Jakoś się trzymam z moją wagą, o dziwo ;) ale za to w ostatnim czasie chyba trochę podupadłam towarzysko. Muszę zacząć gdzieś wychodzić! A że właśnie zaczął się tydzień juwenaliowy to będę miała ku temu okazję. Cera mi się jakby trochę podleczyła. Mniej się pocę odkąd schudłam i chyba to w dużej mierze dlatego. Wcześniej miałam z tym naprawdę dużo większe problemy. A wczoraj miałam jakieś podłamanie wieczorem, ale spojrzałam na siebie do lustra i stwierdziłam: kobieto! jest naprawdę świetnie w porównaniu z tym co było, nie możesz tego zaprzepaścić! I nie mogę ;) Jak sobie pomyślę, że kiedyś, w odległych i zamierzchłych czasach moja waga była w okolicach 85 to aż zachwyt mnie rozpiera, że taką drogę już zdołałam przejść. Czasem jeszcze tylko mam tą cholerną pustkę w sobie, którą kiedyś wypełniałam słodyczami. Teraz nie wypełniam, więc czasem ta pustka mnie ogarnia. Ale z nią też wygram z biegiem czasu. Muszę chyba bardziej zacząć wierzyć w siebie i podreperować pewność siebie, bo z nią jeszcze krucho. Mam ochotę na basen, ale nie mam stroju kąpielowego tu w Gliwicach. A szkoda :-(