Po powrocie z wczasów do domu, ciągle miałam gości. Sympatycznie było, ale czasu na wpisy w pamiętniku nie starczało. Teraz jestem już sama, z moimi zwierzakami i biorę się za pisanie. A także, za dietę. Bo ani na wyjeździe na Maderę, ani po powrocie, nie było mowy o odchudzaniu.
Odchudzanie.
Zważyłam się dziś rano i wynik nie był dla mnie zaskoczeniem. Mam 84 kilo, co przy moim wzroście, wskazuje na otyłość pierwszego stopnia. Póki co, staram się dojść do nadwagi. W tym celu jedzenie mieszczę w przedziale 8 godzinnym. Przez pozostałe 16 godzin, piję sporo wody oraz herbatek ziołowych i z czystka. Aktywność fizyczną ograniczam do długich spacerów. Po osiągnięciu pierwszego celu, czyli górnych granic nadwagi, włączę może jakieś ćwiczenia.
Goście.
Przez dwa tygodnie ferii szkolnych Mazowsza, była u mnie chrześniaczka z mężem i synami oraz świeżo adoptowaną ze schroniska, suczką Madzią. Dzięki temu że Kasia zobowiązała się zająć moimi zwierzakami, mogłam pojechać na wycieczkę. Po powrocie, zaczęłam przygotowywać imprezy z okazji moich imienino-urodzin. Dokładnie 22 lutego stawiła się cała rodzinka warszawska. Było gwarnie i fajnie. W niedzielę, po śniadaniu, Kasia z rodziną wróciła do domu. Została jeszcze, na tydzień, Krysia - moja siostra cioteczna. W niedzielę urządziłam przyjęcie dla starszyzny z moich przyjaciół. Znajomi odwiedzali mnie też w ciągu tygodnia. Pogoda pod koniec lutego nie dopisywała i nici wyszły z wycieczek (w pobliskie góry), które z Krysią planowałyśmy. A w ostatnią sobotę miesiąca, urządziłam kolejną większą imprezę, na którą zaprosiłam koleżeństwo z pracy. Bawiliśmy się wesoło. Jedliśmy, gadaliśmy i piliśmy do późna. Teraz już wiecie czemu potrzebny mi jest post .
Madera.
Zabieram się za opisywanie wrażeń z Madery. Tuż przed wyjazdem, strułam się zamówioną, dla oszczędności czasu, lazanią. W dwie godziny później, z duszą na ramieniu, jechałam busem do Katowic. Tam spotkałam się z koleżankami, współtowarzyszkami podróży. Nie znalazłyśmy połączenia i w końcu pojechałyśmy do Pyrzowic, taksówką. Kosztowała tyle, co zarezerwowany wcześniej pokój, w pensjonacie Alda. Pokój i łazienka były czyste i ciepłe. Alda jest bardzo blisko lotniska. A to dwie fotki z tego miejsca.
Ja byłam tak osłabiona, że od razu poszłam spać. Koleżanki wybrały się jeszcze na spacer. Następnego dnia, ciemnym świtem, po wypiciu herbatki, potoczyłyśmy się z walizkami na lotnisko. Wylot planowany był na ósmą, ale samolot miał usterkę i wszystko opóźniło się o cztery godziny. Sam lot trwał ponad 5 godzin i nie był zbyt męczący. Tym razem nie siedziałam przy oknie i stąd niewiele zdjęć.
Na tym zdjęciu, z podchodzenia do lądowania, widać słynny pas startowy, nad oceanem, wsparty na 180 kolumnach. Po trzech tragicznych wypadkach, kiedy samoloty spadały do oceanu, z 60 metrowej skarpy, przedłużono (około 2000 roku), cały pas startowy. Ale nawet teraz, piloci muszą mieć specjalne uprawnienia do lądowania w Santa Cruz.
Na lotnisku od razu natknęłam się na pierwsze azulejos (magiczne, portugalskie mozaiki).
Schodami zjechałyśmy, aby odebrać bagaże. Schody jak schody, ale bardzo spodobały mi się fantazyjne malowidła.
Na lotnisku, reklamowano jedną z największych atrakcji turystycznych Madery - słynne sanie, do zjeżdżania ze zbocza góry, po asfalcie.
Dość szybko dojechałyśmy do hotelu - Vidamar Resort Madeira.
Zamieszkałyśmy w bardzo ładnym i przestronnym pokoju z dużą łazienką.
Z naszego balkonu miałyśmy intrygujący widok. W sumie wolałabym zieleń, ale oni tak to sobie wymyślili.
Wyruszyłyśmy na spacer po najbliższej okolicy. Prawda, że ciekawe sąsiedztwo starego z nowym?
A tu zachwyciła mnie kwiatowa wystawa przed posesją.
To przepięknie kwitnące drzewo, też mi się nadzwyczaj spodobało. Podobno to Afrykański Tulipanowiec. Może ktoś z was jest tego pewien?
Chyba lubią tam też bociany. Pomnik jest imponujący.
Poszłyśmy na kolację. Przy drzwiach restauracji czekał kierownik sali, który zaprowadził nas do stolika. Kolacja była w formie szwedzkiego stołu. Wybrałam, z dużej obfitości potraw, to co najbardziej lubię - ryby i warzywa Zdjęcie sali restauracyjnej, z internetowej strony hotelu, bo nie ośmieliłam się robić fotek w trakcie kolacji.
A w pokoju przy Maderze na Maderze gawędząc, stopniowo odpływałyśmy w sen .
To jest to wino. Zdjęcie z internetu, bo zapomniałam je uwiecznić.
KobietaPytajaca
12 marca 2020, 11:31Bylam na Maderze latem, poczułam się jakbym była w raju, trekking cudowny. Polecam również Azory (tanie loty z Polski z przesiadką w Lizbonie) nie ze względu na plaże (których tam nie ma) A na kuchnię, gejzery, pola ryżowe jest co zwiedzać, latem pogoda bywa tam bardzo zawrotna
Nieznajoma52
12 marca 2020, 12:53Dzięki za polecenie:)
Kasztanowa777
12 marca 2020, 11:10Ciekawa ta Madera, nie sadzilam, ze bede tam chciala pojechac ale zainteresowalas mnie.
Nieznajoma52
12 marca 2020, 12:53Polecam Aniu:)
Helutka1959
12 marca 2020, 10:38Ciekawklie się zapowiada, czekam na CD Malgoniu:)
Nieznajoma52
12 marca 2020, 12:52Dzisiaj wieczorem będzie:)
Nieznajoma52
11 marca 2020, 21:37Gacaz to podwójne trafienie :)))
renianh
11 marca 2020, 20:45Chetnie powspominam ,na szczescie ja przy ladowaniu tego pasa nie widzialam ,ale juz wczesniej o nim slyszalam i czytalam ,jednak obylo sie sprawnie:) Lotnisko tez sobie przypominam ,ja nie ale moj maz raczyl sie Madera namietnie :))) No to czekam na cd:))
Nieznajoma52
11 marca 2020, 21:26Będzie. Jak już zaczęłam, to skończę. Jak się nie uda codziennie, to będzie co drugi dzień :)
Gacaz
11 marca 2020, 20:01Urodziłaś się 22 lutego i masz na imię Małgosia?
Nieznajoma52
11 marca 2020, 21:25Tak :)
Gacaz
11 marca 2020, 21:33Ja również mam na imię Małgosia i urodziłam się 22 lutego. Pozdrawiam.
Naturalna! (Redaktor)
12 marca 2020, 09:42Prawie jak bliźniaczki 😉😉🤣
hanka10
11 marca 2020, 19:24Byłam na Maderze w zeszłym roku, urzekająca wyspa :)!
Nieznajoma52
11 marca 2020, 19:29Oj tak. W ogóle Portugalia zaczyna się u mnie wysuwać na pierwsze miejsce, gdzie mogłabym żyć.
mada2307
11 marca 2020, 18:10Drobna korzyść z niewesołej sytuacji, Ty będziesz pisać, ja będe miała co czytać:) i oglądać!!!
Nieznajoma52
11 marca 2020, 18:13No tak. Zaczęłam zaglądać też w Wasze pamiętniki. Wiesz, że ja komentuje taśmowo:)))
Alianna
11 marca 2020, 17:19Miałaś bardzo intensywny czas , Małgosiu. Podróże to naprawdę Twój żywioł 🥰
Nieznajoma52
11 marca 2020, 18:00Oj tak Alu :)