Pod koniec wycieczki, Grecja chciała chyba zostawić po sobie dobre wrażenie, bo nie spadła ani jedna kropla deszczu. Świeciło słońce i w tak pięknych okolicznościach przyrody, otoczenie zajaśniało w pełnej krasie.
Starożytne Delfy wybudowano na pięknych tarasach wzgórz, schodzących do wąwozu Plistos.
Całkiem dużo tu zieleni. Nie wszędzie w Grecji jest jej tyle.
Idąc do stanowiska archeologicznego (wykopaliska zaczęli tutaj prowadzić Francuzi, w XIX wieku), mijam Źródło Kastalskie. Pątnicy dokonywali tu symbolicznego obmycia, przed udaniem się do Wyroczni Delfickiej.
Ja też to robię
Tak jak starożytni pątnicy i ja wspinam się świętą drogą...
do leżącej powyżej świątyni Apollina.
Nie mogę nie wspomnieć, o murze zbudowanym z dopasowanych do siebie kamieni, o nieregularnych kształtach. Wyryto na nich inskrypcje, upamiętniające uwolnienie niewolników. Niewolnicy mogli, po uzbieraniu odpowiedniej sumy, wykupić się z rąk swoich panów. Czasami, za specjalne zasługi, panowie uwalniali ich sami. Proces uwolnienia kończył się wyryciem na kamieniu, odpowiedniej sentencji. Podobno w tym murze jest ponad 800 takich inskrypcji.
Po drodze do sanktuarium, mijam Skarbiec Ateńczyków. Zrekonstruowano go, na początku XX wieku. Ale wzniesiony został, dla upamiętnienia zwycięstwa nad Persami pod Maratonem, w 490 roku p.n.e.
No i dotarłam do samego Sanktuarium.
Czyż nie sprawia magicznego wrażenia?
W świątyni Appolina odbywały się spotkania z Wyrocznią. Pytia, to kapłanka która siedziała na trójnogim zydlu, żuła liście laurowe i wdychała opary unoszące się z rozpadliny (obecnie niektórzy naukowcy twierdzą, że w oparach tych znajdował się alkohol etylowy, który prowadził do transu). Słowa Wyroczni, zazwyczaj były wieloznaczne i zagadkowe. Stąd, niezbędne były interpretacje kapłanów. Podobno Aleksander Macedoński, nie dał się nabrać na te dwuznaczności. Przeczołgał, za włosy, Pytię po posadzkach. Dopiero gdy zrozpaczona wykrzyczała: "Będziesz niezwyciężony", puścił ją i powiedział: "Właśnie o to mi chodziło".
Tak prawdopodobnie wyglądało wieszczenie (zdjęcie znalezione w internecie)
Lata świetności, Wyrocznia Delficka przeżywała, pomiędzy VI i IV wiekiem p.n.e. Miała wtedy olbrzymi wpływ na życie polityczne i intelektualne Grecji. Świątynię ostatecznie zlikwidował cesarz Bizancjum, Teodozjusz Wielki, pod koniec IV wieku n.e.
Wspinam się wyżej i stąd dopiero mogę docenić wielkość Sanktuarium.
Zarówno Sanktuarium, jak i teatr do którego właśnie dotarłam, pochodzą z IV wieku p.n.e. W teatrze i na stadionie (do stadionu nie dotarłam), odbywały się Igrzyska Pytyjskie (tak jak Igrzyska Olimpijskie), co cztery lata.
Udałam się do Muzeum Archeologicznego. Przed wejściem zauważyłam taki zagadkowy nagrobek. Ciekawe te gryfy i rzeźba na wierzchu nagrobka, nieprawdaż?
Zaraz po wejściu zauważyłam takie piękne mozaiki podłogowe.
A teraz najlepsze, według mnie, eksponaty muzealne.
Zacznę od słynnego Woźnicy Delfickiego, z brązu, z V wieku p.n.e. Ze wspaniałej rzeźby dużego rydwanu, ostał się tylko on. Ale i tak robi wrażenie.
Innym wspaniałym arcydziełem jest Sfinks Naksyjczyków, z VI wieku p.n.e. Ta rzeźba stała na szczycie 12 metrowej jońskiej kolumny, w samym sanktuarium Apollina.
Z tego samego okresu, pochodzą fryzy (poziome pasy dekoracyjne), ze Skarbca Syfnijczyków, przedstawiające bitwę między bogami i gigantami.
A to słynni bracia bliźniacy, Kleobis i Biton z Argos. Podobno zaprzęgli się do wozu i zawieźli matkę do świątyni Hery. Kidypa wzruszona okazaną jej czcią, prosiła boginię o największe szczęście dla synów. Hera zesłała braciom śmierć we śnie, jako największe szczęście. Ten typ posągu nazywany jest kurosem. Zazwyczaj, przedstawia młodego, nagiego mężczyznę, z kręconymi włosami, zagadkowym uśmiechem, opuszczonymi wzdłuż boków rękoma i lewą stopą lekko wysuniętą do przodu.
A to przepiękna kolumna tancerek, zdobiona liśćmi akantu. Akant w starożytności był częstym motywem dekoracyjnym.
Z tego samego okresu hellenistycznego pochodzi statua Augiasza (jednego z Argonautów).
Kamień Omfalos leżał na terenie sanktuarium Apolla, w Delfach, w miejscu uważanym przez starożytnych Greków za środek świata.
A to najstarsze zbiory z okresu powstawania sanktuarium:
figurki mykeńskie,
tarcza wotywna, z brązu
głowa gryfa, z brązu.
Wielkie wrażenie zrobiły też na mnie pozostałości rzeźby byka. Rzeźba wykonana była ze srebrnych blaszek, łączonych klamerkami z brązu. Podobno jak płaszcz, nakładana była na drewnianą atrapę byka.
Obok, w gablotach, fragmenty chryzelefantynowych rzeźb. Technika ta polegała na tym, że na podkładzie drewnianym umieszczano, pokryte płytkami z kości słoniowej, wyobrażenia twarzy. Złoto i kamienie szlachetne używane były do tworzenia włosów, szat i różnych akcesoriów.
Najmłodszym eksponatem, na który zwróciłam uwagę i obiektyw, jest posąg Antinousa, ulubieńca cesarza Hadriana. Po tragicznej śmierci Antinousa w Nilu, cesarz ogłosił go herosem i kazał stawiać jego posągi w świątyniach starożytnego świata.
I na tym kończę moje wędrówki po starożytnej Grecji.
Muszę jeszcze zamieścić to zdjęcie, pięknego kota, którego wypatrzyłam na murku w Delfach (bo wpis bez kota to nie radocha).
Do zobaczenia w następnych relacjach z podróży.
wiosna1956
6 lutego 2020, 22:56Super relacja !
Nieznajoma52
7 lutego 2020, 08:46Bardzo dziękuję. Teraz przerwa. Wpierw wyjazd na Maderę. Potem hoście imieninowo - urodzinowi.