Nie czuję się dobrze. Koncert nie poszedł źle. Przyjechało duużo motocyklistów, były różne pokazy, ale atmosfera w naszym zespole sięgnęła konkretnego dna. A. zachował się chamsko. Po prostu. D. był smutny, znów, cały czas. Przyjechał po mnie, jak zawsze, i pojechaliśmy razem na miejsce. Niby było okej, ale po koncercie zazwyczaj gdzieś wychodziliśmy. Tam było nawet fajnie. Można było posiedzieć, pooglądać samochody, motocykle, porozmawiać z ludźmi, posłuchać drugiego zespołu, który grał po nas. Idealna okazja, żeby spędzić trochę czasu we wspólnym towarzystwie. Przecież w końcu nie tylko gramy razem, ale również się przyjaźnimy. Okazało się, że A. umówił się ze swoimi kolegami, nas ignorując i zlewając.
Od razu po koncercie, na scenie jeszcze, spytałem A. czy gdzieś wychodzimy. Nic nie odpowiedział. D. w ogóle go nie pytał, bo chyba od razu poczuł się niezaproszony, więc wziął moją basówkę do samochodu i się uwinęliśmy. S. - perkusista, również czekał tylko na transport, aby zwiać się z tego miejsca, bo sytuacja była dość nieprzyjemna.
A. zabrał się jeszcze z nami kawałek, aby odłożyć sprzęt. Spytał mnie po drodze `A ty nigdzie dziś nie idziesz, co nie?` Odpowiedziałem mu, że przecież pytałem go, czy coś robimy po koncercie, a skoro mi nie odpowiedział, to nie będę się wpraszał.
Jest mi jakoś smutno przez to wszystko. Zawsze po koncertach się przytulaliśmy, gratulowaliśmy sobie wzajemnie sukcesu, wychodziliśmy razem, cieszyliśmy się własnym towarzystwem. A teraz...?
Brakuje mi aktualnie K. Bardzo. Sytuacja z nogą, zespołem. Przez to wszystko czuję się jakoś samotny. Być może to nieuzasadnione, nie wiem. Ale to co innego rozmawiać z kimś przez wiadomości tekstowe całymi dniami, niż po prostu z tą osobą być.
Moje jedzenie dziś wygląda bardzo przeciętnie:
~ I śniadanie - bułka mleczna z twarożkiem, dwa biszkopty;
~ obiad - porcja klusek;
~ podwieczorek - cztery łyżki bigosu, pół kawałka jakiegoś ciemnego ciasta, lód rożek (a co tam, darmowe jedzenie to w sumie nasz główny dorobek z prawie każdego koncertu :D);
~ kolacja - dwa kawałki ryby, dwie kromki macy z serkiem topionym i ogórkiem.
Muszę jeszcze dodać, że mama mi z góry zapowiedziała wcześniej, że mam się z nią napić jakiegoś białego wina ze spritem, więc mogę też to doliczyć do bilansu.
Magdalenananie
26 kwietnia 2015, 16:50No , skoro zaistniała sytuacja wyszła tak niespodziewanie, nigdy sie nie przydarzała - to żeczywiście może się przykro zrobić. Tym bardziej, że nie jesteście tylko zespołem, a przyjaciółmi. Ale co zrobisz - świadomie/nieświadomie czasami każdy postępuje niewłaściwie. A przynajmniej bez uprzedzenia. Rozumiem też Twoje poczucie samotności- jesteśmy w sumie w takiej samej sytuacji, jesli chodzi o "tą " bliską osobę. Nigdy nic nie odda tego tak, jak fizyczność tejże osoby. Trzymaj się tam ! a Wina już sobie nie doliczaj do bilansu - po prostu wypij i zapomnij. :)
nieplaczmy
26 kwietnia 2015, 20:00Ty też się trzymaj. Jeszcze trochę czasu nam zostało, damy radę :D. Mi w sumie miesiąc, żeby zobaczyć się z K. Ewentualnie troszkę więcej, ale nie mogę się już doczekać.
kacper3
26 kwietnia 2015, 16:17Ps. A jesli chidzi o muze to walcz o swoje marzenia warto a zespoly to ludzie pelni pasji i tempajamentu wiec to sie zdaza dajce sobie czas
kacper3
26 kwietnia 2015, 16:15No to ta moja poezja jest trenem zycia....wiem co czujesz do dzis wierze ze jednak ludzie sa warci uczucia i do dzis wiem ze to ogromny blad bo rania. Ale musisz wiedzac to zachowac ostroznosc i pewien dystans przyjazn to chyba slowo ze slownika a ludzie dzis ksiazek nie czytaja. Nie ma co traciv czasu na bol, to nie jest proste wiem ale jest lzej? ....
vitgirl
26 kwietnia 2015, 13:09Coś mi to przypomina... Ale wiedz jedno, w życiu zawsze, kiedy jest fatalnie, należy oczekiwać że za jakiś czas będzie lepiej. I to się zawsze sprawdza. Najlepsze co można robić to rozwijać siebie, swoje pasje, pielęgnować wnętrze.. to daje spokój, satysfakcję z samorozwoju a ludzie z czasem pojawiają się sami, ludzie o celach ze wspólnym mianownikiem. Wiem że teraz trudno będzie Ci w to uwierzyć ale tak jest, stawiaj sobie wciąż nowe cele, reszta się sama ułoży.
nieplaczmy
26 kwietnia 2015, 16:33Oj wiem o tym :D. Staram się ze stoickim spokojem oczekiwać na ten lepszy czas i wiem, że on nastanie, wierzę w to.
eMZett
26 kwietnia 2015, 00:47Wierzę, że jest Ci ciężko, ale właśnie zwykle bywa tak, że jak się wali to na całej linii... Ale wiesz co? Zawsze gdy jest się na emocjonalnym dnie i wiesz, ze nie może byc gorzej to w koncu nadejdzie czas kiedy wygrzebiesz się z tego dołka i będziesz piąc sie do gory. Bardzo mi przykro z powodu K. Wiem jak to jest tesknic za kims i nie moc go miec przy sobie, przeszłam kiedys bardzo ciezki czas z powodu tesknoty. Pisanie nie daje takiej radosci, ale zawsze jest lepsze niz nic. A co do chłopakow z zespołu, może trafił sie jakiś dziwny dzien. Czasami tak jest, ze nie jest sie w stanie zrozumiec dlaczego tak bliscy Tobie ludzi zachowali sie w zupelnie inny sposob niz zawsze. Miejmy nadzieje, ze to bylo jednorazowe! Badz silny i badz dobrej mysli, wszystko sie jakos ulozy :)
nieplaczmy
26 kwietnia 2015, 11:56Wiem o tym. Sam już tak miałem. Oby to był tylko dziwny dzień czy tydzień. Dziś jeszcze rano dzwonił do mnie A. i chwilę rozmawialiśmy. Okazało się, że dostaliśmy nie tylko jedzenie za nasz koncert :D. Wpadło troszkę kaski, a lepsze to, niż nic.
CiszaSerc
25 kwietnia 2015, 22:12A ja dzisiaj wkurzona, bo mam podobną sytuację z nogą. Mam żylaki, a do tego coś mi się stało wczoraj po bieganiu - great combo, nie ma co. Także nie jesteś sam. A najbardziej przytłaczające jest to, że miałam troszkę jeszcze schudnąć do wesela... Ani partnera, ani mniej kg. Smutno. Samotności trzeba się wystrzegać. (tak, mówi to osoba po kilku załamaniach :D) Znajomości internetowe mają ten minus. Mam przyjaciółkę, jest to jedna z osób, której powierzam większość tajemnic, a raczej uchodzę za skrytą osobę. Po prostu towarzyszy mi codziennie i mimo tego, że nie mamy kontaktu face to face to odczuwam jej bliskość. :) I też jest mi czasem taaak mega smutno, że jedne z najlepszych osób jakie w życiu spotkałam są nieosiągalne w trudnych momentach. A częste spotkania też nie wchodzą w rachubę. Ale i tak się cieszę, że taką osobę spotkałam, bo rzeczywiście, czasem realni przyjaciele są do niczego. Dosłownie.
nieplaczmy
26 kwietnia 2015, 11:54Kurcze, przykro mi, naprawdę. Ja chciałem do końca maja trochę poprawić sylwetke, ale chyba nic z tego... Najgorsze jest to, że gdy poznajemy kogoś naprawdę fajnego przez internet, to okazuje się, że ta osoba mieszka na drugim końcu Polski. A jak często się widujecie?
CiszaSerc
26 kwietnia 2015, 12:03Aktualnie - w ogóle. Ja nie mam czasu, ona nie ma czasu, tak samo z kasą. Dopiero wakacje... Chociaż ja będę pracować, więc pewnie jakiś weekend tylko. Ale zawsze coś. :)
nieplaczmy
26 kwietnia 2015, 12:04To niefajnie za bardzo, ale do wakacji zostało niewiele czasu :D.
CiszaSerc
26 kwietnia 2015, 12:05A Wy jak daleko macie do siebie? W ogóle, super, że masz rodziców, którzy akceptują. :)
nieplaczmy
26 kwietnia 2015, 12:11Około 150 km. Nie jest najgorzej, ale wiadomo. On ma teraz matury, ja szkołę. Czasem ciężko jakiś czas zorganizować. Akurat moi rodzice nie mają chyba żadnego problemu z tym, jaką osobą jestem i co sobą reprezentuję. W szkole problemów nie robię, w miarę jestem grzeczny, mam jakieś pasje, więc nie widzę powodu, dla którego mieliby się nade mną `pastwić`. Oni zresztą chyba też :D.
CiszaSerc
26 kwietnia 2015, 17:54150 km to spoko. U mnie podobnie Poznań - Wrocław, także trasa mniej więcej 3 h. To sympatycznie. Bo jak wiadomo Polska to nadal trochę zacofany (nie wiem jak to ująć) kraj. :) Na szczęście ja nie mam z tym problemu. :D Inność jest super!
nieplaczmy
26 kwietnia 2015, 19:57Tak, Polska po prostu jest zacofana. Polaczki cebulaczki, te sprawy :D. Ja tam się inny nie czuję, w sumie uważam się za bardziej normalnego od większości społeczeństwa, bo przynajmniej kocham za to, co ktoś ma w głowie, a nie pomiędzy nogami.
CiszaSerc
26 kwietnia 2015, 20:30Chyba Cię lubię! Ja jestem inna, tak czy siak, nawet nie patrząc na orientację. :) W każdym razie podoba mi się twój światopogląd.
infinitylady
25 kwietnia 2015, 21:53Wiem jak się czujesz... Wiadomości nie dadzą Ci poczucia ciepła, ''tego'' uczucia... Uwierz mi że wiem jak się czujesz, to że Twój partner mieszka daleko wszystko utrudnia.. A dam sobie rękę uciąć że chciałbyś go widywać codziennie... :( Mam nadziejże że tak jak wspomniałeś u mnie, u niego też się wszystko ułoży. Ma wielkie szczęście że ma takie wsparcie od Ciebie oraz od Twoich rodziców. Jesteście wspaniałymi ludźmi. Trzymam za Was Wszystkich kciuki.
nieplaczmy
25 kwietnia 2015, 21:56Dziękuje, w związku z pieniędzmi i studiami chcemy się wpierać, niezależnie nawet od tego, czy za rok, gdy chcemy się na nie wybrać, będziemy razem. Sądzę, że warto kogoś takiego mieć. A co do tęsknoty, to czasami jest tak, że chciałbym go akurat w jakimś trudniejszym momencie, a po prostu nie mogę, to jest najgorsze.
cynamonowy44
25 kwietnia 2015, 22:12Po szkole średniej wiele przyjaźni pada:( każdy wybiera swoją drogę, prawda jest taka ze obie strony muszą chcieć;) Inaczej to niestety ale nie jest przyjaźń. Postaraj się dziś wrzucić na luz, pomyśleć o czymś innym;)
PannaNikt93
25 kwietnia 2015, 21:26...ciepło i nie smutaj :)
PannaNikt93
25 kwietnia 2015, 21:24Najlepszym rozwiązaniem zazwyczaj jest rozmowa. Może powinniscie się spotkać przy piwie i po prostu po męski pogadac, wyluzowac się, spędzić razem czas? Albo wręcz przeciwnie, może potrzebujecie odpocząć od siebie... K. to rozumiem jakaś bliska Ci osoba? Smsy nie zastąpią prawdziwego kontaktu, bliskości.., ale dasz sobie rade. Masz gorszy okres... Daj sobie trochę czasu, na pewno będzie lepiej. Znam to :) trzymaj sie
nieplaczmy
25 kwietnia 2015, 21:29Dzis miałem taki zamiar, porozmawiać z nimi o tym, jak to wygląda, znów się troche zbliżyć, czego nam brakuje. K. to mój partner, ale mieszkamy daleko od siebie, ponieważ poznaliśmy się rok temu przez internet. Za miesiąc mamy w planach, aby na trochę u mnie zamieszkał, nie mogę się już doczekać. A co do smutania - przebywanie na tym portalu sprawia, że jakoś nabieram w sobie pozytywnej energii :D.
cynamonowy44
25 kwietnia 2015, 21:19Trzeba pogadać. Nie ma to jak się boczyc nie wiadomo o co i dlaczego;/ także głową do góry. Może akurat mają gorsze dni?
nieplaczmy
25 kwietnia 2015, 21:30Nie mam pojęcia. Wiem, że D. ma gorsze hm... Pół roku? Jakoś tak. Ale to nie znaczy, że ma się wycofywać od razu ze znajomości z nami, kontaktów, wspólnych wyjść.
cynamonowy44
25 kwietnia 2015, 21:36W życiu tak bywa że ludzie po prostu tak się zachowują a potem koniec z przyjaźnią..;/ trzymam kciuki żeby się jako zmieniły Wasze relacje na te pozytywne;)
nieplaczmy
25 kwietnia 2015, 22:05Oj nie chcę, żeby tak z nami było. Są wzloty i upadki. Z dużego dołka można się lepiej wybić, wiem to po sobie i tego życzę mojemu zespołowi :D.