No i cóż.... znowu to samo, czyli klapa, klapa, klapa.
Dziś nie było diety owocowo-warzywnej. Od rana jadłam normalnie, czyli wszystko to co pozostali członkowie rodziny. Czyli bułka z oscypkiem na śniadanko, dwudaniowy niedzielny obiadek, ciasta na deser, sałatka z majonezem na kolację.
A dlaczego??? Baaa, żebym to ja wiedziała...
Do wczoraj było super, dietka - doskonale, nastawienie - też. I nawet dziś rano waga pokazała 92 kg. A potem... do kitu.
Tak to już ze mną jest. Jestem typem "wszystko albo nic". Jak już zrobię wyłom w diecie to na całego, nie tam że jedna mała rzecz niedozwolona, tylko od razu po całości.
Pewnie, że nie jest łatwo jak się dla pozostałych członków rodziny gotuje normalne jedzenie, a ja gotować lubię, więc staram się im dogadzać różnymi smakołykami. No a sama nic z tego zjeść nie mogę, bo dieta, więc czasem wpadam we własną pułapkę i klapa gotowa. Dlatego droga do celu ciągle taka długa.
Oczywiście jestem na siebie wściekła i jest mi strasznie wstyd przed Wami :(((
Oczywiście też, jutro zaczynam od nowa dietę owocowo-warzywną. No w końcu musi się udać!
PS. Ale marsz z kijami 5 km po lesie był i rzeczywiście było fajnie. Chociaż tyle.
agaa100
10 lutego 2013, 23:27Każdy ma prawo do upadku. Najważniejsze, żebyś zdołała się podnieść i walczyć dalej !!! Te same słowa powtarzałam sobie dziś sama sobie ....
okragla87
10 lutego 2013, 22:47Na szczęście nie jest tak, że jeden słabszy dzień kasuje całe wcześniejsze starania. Dzisiaj było gorzej, od jutra będziesz grzeczna. Powodzenia! :)
ibiza1984
10 lutego 2013, 22:03Zaliczyłaś wpadkę, ale to jeszcze nie koniec świata. Następnej wpadki już nie będzie, bo chcesz schudnąć, chcesz być zdrowa, chcesz być motywacją dla siebie i innych, bo... chcesz. A chcieć to móc. Bierz się w garść Kochana i działamy. Do Boju! :)
agsiag
10 lutego 2013, 22:01Przeczytałam Twój pamiętnik i widzę siebie sprzed zaledwie paru tygodni. Jednego dnia nic, drugiego dnia wszystko. I ponad 20kg nazbierało się w ciągu kilku lat. NieNitko, mnie to zaprowadziło do potężnej nadwagi i śmiem przypuszczać, że Tobie również nie pomoże. Zacznij od unormowania diety (przy Twoim wzroście ok 1800 kalorii i 4-5 posiłków). Owoce podnoszą cukier we krwi, który szybko spada - wówczas czuje się głód. Ja na razie z owoców jem wyłącznie banany, bo one tak nie działają. I obniżaj ilość kalorii co 2 tygodnie o 100. Organizm przestanie bać się głodu i odkładać tłuszcz. Schudniesz wolno, ale naprawdę i na zawsze. Bo zmienisz swoje nastawienie i nawyki. Buziaki i trzymaj się. A i zajrzyj na tę stronkę: http://smak-zdrowia.blogspot.com/2011/11/swiadomosc-czyli-wiem-co-jem_03.html
marii1955
10 lutego 2013, 21:50Wydaje mi się , że nie możesz się ważyć tak "podglądowo" ... Gdy zobaczysz , że troszkę coś korzystnego na wadze widać - to Twój mózg zaczyna ( nie wiedzieć czemu) już świętować . Niestety jeszcze za wcześnie na świetowanie ... :)
blue.beans
10 lutego 2013, 21:49Też tak miałam (mam? miewam?) - "wszystko albo nic". Ale staram się pamiętać, że szczupli ludzie też jedzą majonez, czekoladę, golonkę, ciasta itp. ale w przeciwieństwie do mnie - w NORMALNYCH ilościach. Jedno ciastko lub plasterek sera ponad normę to nie tragedia, ale cały dzień objadania się już szkodzi powodzeniu diety. A to dlatego, że jest różnica między +200 a +2000 kalorii. Różnicą tą jest czas, jaki zajmie mi zrzucenie nagromadzonego w ten sposób tłuszczu. Staram się tak myśleć zawsze, jak pojawia się odstępstwo od dietowego reżimu i pozostać przy JEDNYM cukierku. Czasem pomaga ;)
czarnowlosa20
10 lutego 2013, 21:42Trzymam za ciebie kciuki :) Ile razy ja przechodziłam takie codzienne porażki, są chwile załamania ale trzeba wziasc się w garsc i dążyc dalej do celu