ostatnie poranne ważenie przed urlopem, ostatnie 8 godzin za biurkiem, plecak na plecy i na lotnisko
na moją upragnioną zorzę polarną raczej znowu nie ma szans.. prognozy mocno deszczowate
Ale trudno i tak uwielbiam te dni na norweskim odludziu, mimo kiepskiej pogody, zimna, braku bieżącej wody i kibelka na zewnętrzu. Atmosfera bezcenna - sami wariaci, gitara, ogień w kozie, herbata z cytryną w garnku, coś mocniejszego w szklankach i brzuch, który boli od śmiechu jeszcze przez jakiś czas po powrocie. No i łażenie po górach. Pięknych, kolorowych, po horyzont, gdzie by nie spojrzał. Bez ludzi (oprócz nas), zasięgu komórkowego i internetu. Bajka? nie raptem ze 150 km na północny wschód od Trondheim. A po tygodniu? znów miło wrócić do cywilizacji. Najbardziej do gorącego prysznica i wygodnego łóżka. Za całą resztą bezsensownego hałasu, aż tak bardzo nie tęsknię.
zimno sie jakoś zrobiło. Przynajmniej nie przeżyję mocnego szoku termicznego
Obrazek z ubiegłego roku:
vita69
18 października 2019, 10:31jak po Norwegii? ja tez sie tam wybieram w następnym roku. mamy zaproszenie do Bergen
Nelawa
25 października 2019, 10:20jak zwykle pięknie. nawet się nie zastanawiaj. tam są najpiękniejsze fiordy :)
RADUGA
17 września 2019, 15:53Brzmi bajkowo! To fajnego urlopu życzę i jednak dobrej pogody!