długo mnie nie było. ze trzy tygodnie. i nie czarujmy się - jest kiepsko. i pewnie nie błysnę specjalnie, jak napiszę, że wyjazdy nie są sprzymierzeńcem w trzymaniu się planu. najpierw majówka we włoskich okolicznościach przyrody i kuchni. niby łażenia było sporo, ale wina jeszcze więcej. potem jedna delegacja, druga i zamiast postępów mam porażkę.
niby się starałam - unikałam słodyczy (lody były tylko raz u mistrza świata - nie żałuję), jak tylko byłam w domu, to pilnowałam treningów i diety. ale nie było tego, niestety dużo.
KONIEC. nie odpuszczam, tylko nadrabiam zaległości. Będzie wzorowo. Obiecuję :)
A tak na koniec obrazek z majówki. Tam właśnie były te lody
healthier_better
16 maja 2019, 13:13Ale super widoczki ;) Wyjazdy mają to do siebie, że nie sprzyjają naszym postanowieniom. No bo jak tu nie spróbować tego czy tamtego na urlopie. Trzeba się pozbierać i iść dalej już wzorowo. Powodzenia ;)