Cześć. Dzień zaczął się i skończył bardzo fajnie. Przespana noc = dużo energii. Cały jadłospis zrealizowałam zgodnie z planem. Ćwiczyłam dwa razy. Lubię ćwiczenia z KFO. Dziewczyny są super, jakoś lepiej do mnie przemawiają niż ten ludzik przedstawiający ćwiczenia od trenera. Trzeba jednak przyznać, że jedne i drugie są dość męczące.
Ale żeby nie było tak różowo. Ćwicze rano, a moja dwulatka MAMA PRZYTUL MNIE !!! CO JUŻ MNIE NIE KOCHASZ !!!! NO CHODŹ PRZYTUL MNIE !!! Serce mi pękło, zatrzymałam ćwiczenia i przytuliłam. Później zgrzeszyłam, bo włączyłam dziecku bajkę, robię to tylko w samolocie i podczas naprawdę długich podróży samochodem. Dokończyłam ćwiczenia z lekkimi wyrzutami sumienia. Popołudniowe ćwiczenia poszły już gładko, mąż wrócił z pracy zajął się Małą, a ja spędziła prawie 50 minut pocąc się i przeklinając samą siebie za to, że doprowadziałam się do takiego stanu. Zadyszkę łapię już na rozgrzewce, ale daje rade i nie zatrzymuje się. Ćwiczę od początku do końca, wykonuje ćwiczenia bardzo sumiennie. Chyba nawet troszkę dumna z tego jestem. Ale tak naprawdę dumna z siebie jestem dopiero wieczorem po ostatnim posiłku, kiedy mam świadomość, że zrobiłam wszystko co było w planie, a nawet trochę więcej.
Słuchajcie ja nienawidze gotować. Uwielbiam piec i przygotowywać przekąski, ale gotowaniu mówię stanowcze NIE !!! Niestety obrączka i dziecko zobowiązują mnie do pewnych rzeczy. Przez ostatnie dni gotuje prawie codziennie trzy obiady - 120% normy. Mała uwielbia zupki więc codziennie jej coś zakręce, mąż musi mieć mięso na talerzu. Jak mu podam zupe to mówi JUŻ SIĘ NAPIŁEM TERAZ DAJ MI JEŚĆ, albo moje ulubione - MOJE JEDZENIE JE SAŁATKI. Zatrzymałam się na chwilę i pomyslałam ODWRÓĆ SWOJE MYŚLENIE OD TEGO, ŻE STOISZ PRZY GARACH I POMYŚL O TYM CO LUBISZ. Wiecie co ??? Pomogło !!! Tak sobie krążąc myślami o ulubionych książkach i filmach, zapytałam siebie o ulubiony balsam, czy perfumy, czy krem. Wnioski są strasznie. Ja nie mam ulubionych kosmetyków, kolorów czy miejsc w moim mieście. W tym moim unieszczęśliwianiu się poprzez objadanie, zatraciłam w sobie chęć szukania tego co lubie. Owszem jeszcze w Polsce miałam jakieś tam swoje ulubianki, ale po przyjeździe do tej lodowni musiałam z nich zrezygnować, bo ich tu zwyczajnie nie ma. Jak tylko Mała zasnęłą, wybiegłam z domu i ruszyłam do najbliższej drogerii. Powąchałam dziesiątki balsamów i perfum. Wymazałam sobie ręcę testerami pomadek i cieni do powiek. Spędziłam tam 1,5 godziny. Wyszłam usmiechnięta i zadowolona, że wydałam kase na coś co mi się podoba, a nie na coś co pierwsze wpadło mi w ręce. Jak już moja waga przekroczyła 90 kg to ja chyba myślałam, że nie ważne jaką pomadkę wybiore, bo grubasowi i tak będzie w niej nieładnie, czy nieważne jaki balsam wybiore, przecież jestem tłusta to i tak mi żaden zapach, czy nawilżenie skóry nie pomoże. Takie myślenie nic nie daje. Prowadzi do autodestrukcji. Dziś to wiem i jestem o to doświadczenie bogatsza. Teraz idę spać, ale wcześniej wysmaruje się wszystkim co sobie kupiłam, no może pominę makijaż - MOŻE, bo strasznie się cieszę, że zrobiłam sobie taką przyjemność. I mam nowe postanowienie, co tydzień będę robiła coś tylko dla siebie, coś co sprawi mi wielką frajde. Oczywiście podzielę się z Wami wnioskami . Jutro znowu walka o utrate wagi. Wiem, że dam rade !!!
SzczesliwaByc
10 stycznia 2017, 22:51Super wpis :) Podziwiam Cię, bardzo, że mimo zmęczenia w rozgrzewce dajesz radę i ćwiczysz do końca. Ja jeszcze nie potrafię i się poddaję. I powinnaś być z tego dumna :) Tekst męża dotyczący zupy bardzo mi przypadł do gustu :D Fajnie, że się obkupiłaś. Ja dostałam masę kosmetyków do pielęgnacji od siostry i mamy pod choinkę, dodatkowo dzisiaj kupiłam podkład i rozświetlacz i wstyd przyznać, ale jeszcze nie wypróbowałam. Ale Twój wpis mnie tak zmotywował,że chyba jeszcze zaraz skoczę i coś w siebie wsmaruję :) Buziaki :) I tak trzymać :)
Natee86
11 stycznia 2017, 02:09Dziękuje za miłe słowa. Ciocia rok temu na gwaizdkę przysłała mi dżywkę do rzęs. Efekty są super bo moja Mama używa i ma piękne i długie rzęsy. Dopiero wczoraj zaczęłam jej używać także z Tobą nie jest jeszcze tak źle. Pozdrawiam serdecznie
SzczesliwaByc
11 stycznia 2017, 09:45A ja pod wpływem Twojego wpisu zrobiłam sobie mini spa.. o północy :D Ale widzę, że nie tylko ja jestem nocnym markiem ;)
paula12398
10 stycznia 2017, 16:59I takie pozytywne pamiętniki mi się podobają! Będę wracać, piękny i wartościowy wpis. Myślę, że większość z nas powinna go przeczytać i zatrzymać się na chwilę, przemyśleć kilka spraw :D. Cotygodniowa chwila dla siebie - świetna decyzja! ;)
Natee86
10 stycznia 2017, 18:58Dzięki Paula. Wiele to dla mnie znaczy co piszesz !!!