Ostatnio dodane zdjęcia

Ulubione

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Jestem mama cudownej dziewczynki i zona wspanialego faceta. To dla nich chce byc zdrowa i silna ale przede wszystkim chce byc dumna z siebie. Wszystko co chcialam w zyciu juz osiagnelam, mam rodzine na medal i super prace. Czas by zrealizowac kolejny cel (- 55 kg). Zrobie to bo mam dla kogo !!!

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 6409
Komentarzy: 379
Założony: 3 stycznia 2017
Ostatni wpis: 9 lutego 2017

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Natee86

kobieta, 38 lat,

166 cm, 86.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

9 lutego 2017 , Komentarze (6)

Dzień był troszkę zabiegany w związku z zalatwianiem powypadkowych spraw. Jakoś dałam rade. Mam samochód zastępczy ale dziwnie mi się jeździ bo to automat. A ja, ,,starej daty" kierowca jestem wierna starej, poczciwej manualnej skrzyni biegów. Po 4 dniach bez diety Vitalii myślałam, że będzie mi ciężko wrócić na dobre tory. Jednak udało się bez problemu. Pewnie to zasługa dzisiejszej bieganiny bo nie miałam nawet czasu myśleć o jedzeniu. No ale żeby nie było tak cukierkowo. Wieczorem odpaliłam płytkę żeby poćwiczyć z Ewą i miałam wrażenie, że każda moja noga i ręka waży więcej niż podczas ostatnich ćwiczeń. Myślałam, że nie dam rady. Zazwyczaj pod rząd nie ćwiczę co najwyżej 2 dni. Pewnie dlatego KILLER znów chciał mnie dziś zabić. Jakoś podołałam ale z wielkim trudem. Już sobie tego więcej nie zrobię. Wolę ćwiczyć co drugi dzień, nawet podczas romantycznego weekendu, bo dziś zamiast cieszyć się sportem prawie płakałam z wycieńczenia. Jestem ciekawa jakie będą moje pomiary w tym tygodniu. Ciekawe czy te 4 dni odstępstwa od diety będą miały jakiś wpływ na moją wage. Uciekam poczytać, a później lulu. Nadmienie, że aktualnie czytam ,,Na złotej górze" Lisy See. Jest to oparta na faktach opowieść o chińsko-amerykańskiej rodzinie. Polecam. A Wy jaką książkę ostatnio czytałyscie ???;)

8 lutego 2017 , Komentarze (14)

Wiem, że troszkę mnie nie było, ale jestem w 100 % usprawiedliwiona. Po fatalnym piątku, nadeszła sobota. Wstałam rano i słyszę jakiś hałas, zeszłam na dół, a tam mój mąż pakuje torby. Słyszę ,,SZCZĘŚLIWYCH WALENTYNEK KOCHANIE, WYNJĄŁEM DOMEK, JEDZIEMY ODPOCZĄĆ". W podskokach pakowałam siebie i Maleńką. Mąż zadbał o jedzenie (pamiętał nawet o moim ulubionym winku), ja dopakowłam resztę i w drogę. Słodziak pamiętał, że za tydzień w weekend są urodziny jego mamy, a w niedzielę i jeszcze w następny weekend pracuje więc przesunął niespodziankę o tydzień. Spędziliśmy razem 4 cudowne dni. Wrócilismy dopiero dziś wieczorem. No właśnie i nie pisałam nic bo nie mieliśmy internetu. Poza tym co to by był za romantyczny weekend gdybym siedziała z nosem w laptopie. Odpuściłam sobie diete na te kilka dni. To znaczy nie jadłam słodyczy czy golonki - jadłam 5 posiłków dziennie, małe porcje i tylko zdrowe produkty. Nie miałam ze sobą rozpiski, a nawet gdybym miała to nie wiem czy chciałoby mi się stać przy garach i pichcić. Mam nadzieję, że jutro bez zachcianek powróce do jadłospisu. Nie ćwiczyłam, O nie !!! Zrobiliśmy za to mnóstwo km piechotą. Spacerowaliśmy, jeździliśmy na łyżwach, karmiliśmy sarenki. Cudowny rodzinny czas. Czuję się odprężona i wypoczęta. Zapomniałam nawet o tym, że muszę jutro zaprowadzic samochód do mechanika i wybrać samochód zastępczy na czas naprawy. Wracając do walentynek, to jest to dla mnie szczególny dzień, bo mąż oświadczył się mi właśnie w ten dzień. I mam w nosie tych co mówią, że kocha się całym rokiem, a nie tylko w walentynki. My kochamy się całym rokiem, ale ten dzień zawsze jakoś szczególnie celebrujemy. To tak jak, np. z dniem babci. Kochasz ją cały rok, ale w ten dzień szczególnie z nią świętujesz ;) A jaki jest Wasz stosunek do WALENTYNEK <3<3<3

4 lutego 2017 , Komentarze (13)

Dziewczyny jutro napiszę więcej co u mnie. Jestem zmęczona psychicznie dzisiejszym dniem. Dziś miał być fajny dzień, ale idiotów na drodze nie brakuje. Miałam wypadek, pan wymusił pierwszeństwo i usiłował wmówić policji, że to moja wina. Na jego nieszczęście świadkowie potwierdzili moją wersję i za naprawę samochodu poleci z jego polisy.  Dzięki Bogu jechałam sama. Nic mi się nie stało, skonczyło się na strachu. Jest jeszcze coś co poprawia mi humor. Spadło mi 1,8 kg. Ubył mi jeden cm w udzie i jest super. Ale jestem panikarą i zamiast się tak cieszyć w 100 % to umówiłam się do lekarza na 14 lutego bo uważam, że coś jest ze mną nie tak.  Cieszę się, że waga spada ale nie uważacie, że trochę za szybko ? Poza tym miesiączka przesuwa mi się z miesiąca na miesiąc o tygodnie i to też mnie martwi. Czas najwyższy zrobić wyniki bo ostatnio robiłam je 2 lata temu. Życzę miłego weekendu !!!;)

3 lutego 2017 , Komentarze (12)

Po wczorajszym koszmarnym bólu głowy wróciłam do siebie. Mąż miał dziś wolne więc spokojnie dokończyłam sprzątanie i teraz mój domek błyszczy. Dziś odpuściłam ćwiczenia z Ewą, żeby się troszeczkę zregenerować, zrobiłam jedynie rozciąganie. Mieliśmy fajne rodzinne popołudnie. Pojechalismy na łyżwy. Moja córeńka uparła się na prawdziwe łyżwy więc jej wypożyczyliśmy takie maleńkie. Przy balkoniku nieźle jej szło. Ach, a mnie matke wariatke rozpierała duma, kiedy moje Maleństwo tak dobrze sobie radziło. W nagrodę dostała kolejny zestaw klocków- uwielbia układac różne konstrukcje. Wiecie co dziewczyny, bez tych moich dwóch skarbów nie miałabym siły żeby zawalczyć o siebie. Oczywiście, że odchudzam się głównie dla siebie, ale chcę żeby Mała widziała, że mama walczy o swoje zdrowie i że nie zajada się fast foodem tylko spożywa zdrowe posiłki. 

Jest coś co zawsze mnie wzrusza. Mąż podczas naszego wypadu cały czas trzymał mnie za rękę. Czasami sobie tak głupio myślę, że przecież on powinien się mnie wstydzić, bo jestem otyła. Wiem, że to bzdura, ale takie myśli mnie czasami nachodzą. On jednak nigdy nie odstępuje mnie na krok. Nigdy nie dał mi do zrozumienia, że jestem dla niego nieatrakcyjna. Taka mnie dziś nostalgia dopadła i takie dziwne myślenie. Kocham te moje ludki. 

Pewnie Was zanudziłam. Napiszę jeszcze tylko, że jutro jadę do fryzjera, podciąć włosy, a później na kawkę do znajomej. Mąż zostanie z córcią więc głowe będę miała spokojną. Pamiętajcie -  raz w tygodniu zróbcie coś tylko dla siebie ;)

2 lutego 2017 , Komentarze (12)

Dziewczyny ja dzis ledwo wmusiłam w siebie kilka kęsów banana. Cały dzień mam tragiczny ból głowy. Mam nadzieję, że jutro już będzie lepiej. Uciekam spać. Miłego dnia !!!

1 lutego 2017 , Komentarze (14)

Dziś postanowiłam zacząć domowe porządki. To nic, że przed świętami wywróciłam dom do góry nogami i wyszorowałam każdy jego zakątek. Ja zwyczajnie jestem świrem jeśli chodzi o czystość. Moja córcia postanowiła się pobawić firankami w salonie i gdy tak sobie spod nich wybiegała zauważyłam, że już nie pachną płynem do płukania. Więc firanki zdjęłam w całym domu i zabrałam się za pucowanie. Jeszcze dziś i jutro i wszystko będzie błyszczeć. Normalnie zrobiłabym to w jeden dzień, no może półtora, ale Maleńka nie jest na tyle wyrozumiała. Przysięgam, że odpuszczę mycie wnętrza szafek w kuchni bo nieco ponad miesiąc temu to robiłam. Nie zapomniałam jednak o ćwiczeniach, diecie i spacerku z dzieckiem. Wszystko można pogodzic jeśli się chce. W ten weekend nie pracuje, więc sobie odpoczne. 

Tak z innej beczki. Chciałabym wszystkim osobom, które odwiedzają mój pamiętnik podziękować za komentarze, prywatne wiadomoći czy zwykłe śledzenie moich wpisów. Jesteście dla mnie bardzo ważni. Wiem, że nie tylko ja borykam się z nadwagą, wredną teściową czy chce się wcisnąć w jeansy z młodości. Dziękuję za wsparcie, za każde dobre słowo i wszystkie rady. Każdy Wasz komentarz traktuję bardzo poważnie. Miłego dnia Kobietki ;)

31 stycznia 2017 , Komentarze (14)

Dziś był zabiegany dzień. Z samego rana zrobiłam sobie wszystkie posiłki z listy i zapakowałam w pudełka. To dobry pomysł jeśli wiesz, że w ciągu dnia będzie Ci ciężko przygotować jedzenie. Nie będę już Was zanudzać ile czasu spędziłam z córcią w samochodzie i dlaczego. Nie będę też wspominać ilu idiotów jest na drodze i kto dał im prawo jazdy. Napiszę coś pozytywnego. Dla mnie jest to strasznie ważne. Dziś pierwszy raz od prawie dwóch lat, bez wysiłku włożyłam na palce - mój pierścionek zaręczynowy i obrączkę. Nie chciałam ich powiększać za wszelką cenę. Nosiłam pierścionek i obrączkę na palcach i cierpiałam, bo pod koniec dnia palce tak mi puchły, że mogłam je zdjąć tylko gdy mocno namydliłam ręce. Jakie to było głupie z mojej strony. Ta biżuteria to był jeden z motywatorów podjęcia przeze mnie diety. Powiem Wam, że bardziej czekałam na dzisiejszy dzień - żeby wreszcie móc normalnie nosić moją ślubą obrączkę i pierścionek zaręczynowy - niż będę czekać żeby wcisnąć na tyłek moje jeansy z czasów szkolnych w rozmiarze 38. Ha - mam takie. Zachowałam je. Kiedyś mama mojej koleżanki powiedziała mi, że ja już nigdy nie będę szczupła. Pamiętam to doskonale, bo miałam wtedy za sobą jakies odchudzanie i weszłam w jeansy rozmiar 38, a ta blać pomimo tego tak mi dowaliła. Pomyślałam sobie wtedy, że udowodnie jej, że już nigdy nie będę gruba. No niestety nie udało się, może teraz będzie inaczej. Mam te jeansy i mam nadzieję, że za rok o tej porze będę do Was pisać mając je na sobie. A Wy macie jakieś ubranka, które są (lub były) dla Was za małe ale macie je w szafie, żeby jeszcze je kiedyś założyć ??? ;)

30 stycznia 2017 , Komentarze (14)

To zadziwiające jakie ludzie posiadają dary. Moi teściowie posiadają dar denerwowania wszystkich ludzi na planecie Ziemia. Ale od początku. Wstałam tryskająca humorem, nawet sobie poćwiczyłam, czego nie robię w weekendy, ale jakoś tak mi czegoś brakowało. Poskakałam z Ewą, zjadłam pyszne drugie śniadanie i kiedy zaczęłam już snóć plany na resztę dnia - dryn dryn - dzwoni teściowa. NA OBIADEK PRZYJEDŹCIE. W głowie mam ,,wsadź sobie ten obiad" ale ze względu na męża, zdecydowałam, że pojedziemy. Dzwonię do drzwi i przybieram Gombrowiczowską gębe - zawsze tak robie kiedy ich widzę, uśmiecham się jak do nikogo na świecie. Gram miłą i bez uprzedzeń. 

Tu jedzenie, a ja na to, że dziękuję bo mnie żołądek boli i poproszę tylko herbatkę. Teściowa nalewa rosół dla mojej córci, zaczynam ją karmić i widzę już maleńkie okruszki marchewki i żółty odcień wywaru. Pytam się więc czy dodawała tam Kucharka, Vegete czy inne glutaminiany. WIESZ TROSZECZKĘ, TE DZIESIEJSZE KURY TO ZA GROSZ SMAKU NIE MAJĄ WIĘC ZAWSZE TROSZKĘ DOPRAWIAM. Podziękowałam więc za rosół (teściowej uaktywniła się żyłka na czole) i włożyłam Młodej mielonego. I co ??? Mąż mnie kopie pod stołem i już wiem, że mam tego dziecku nie dawać. Teściowa nafaszerowała mięsko Maggi - tym sztucznym Maggi z butelki. A CO KOTLETA TEŻ JEJ NIE DASZ???  Mąż na to -  nie mamo bo my nie karmimy dziecka chemią. Żyłka zaczęła kobiecie skakać na czole jak opętana i zaczęło się. WE WSZYSTKIM JEST TERAZ CHEMIA, ODROBINKA JEJ NIE ZASZKODZI, ONA MOŻE WAM TYLE CHORUJE BO CIĄGLE JĄ POD KLOSZEM TRZYMACIE, KIEDY WYSLECIE TO DZIECKO DO PRZEDSZKOLA, PRZECIEŻ ONA POTRZEBUJE KONTAKTU Z RÓWIEŚNIKAMI? Doszło jeszcze, kilka zdań ze sławnym ,,ZA MOICH CZASÓW" i ,, TAK TO JEST KIEDY DZIECI MAJĄ DZIECI" (dodam, że urodziłam córkę jak miałam 28 lat, a mąż 30 i córka pierwszy raz tak poważnie była chora dopiero 3 tygodnie temu, a ma prawie 3 latka - odpukać) . Teść dołączył do żonki więc mąż wstał i mówi - DZIĘKUJĘ ZA PYSZNY OBIAD. Myślałam, że umre ze śmiechu. Ust w herbacie nawet nie zamoczyłam i wyszliśmy. Wracając do domu, czułam, że ciśnienie mi wzrasta i w głowie zrodził się pomysł - zjem ten sernik co został z wczoraj. Taki Ci ludzie mają na mnie wpływ. Jak to czytacie to pewnie myslicie, że nie było o co się sprzeczać. 

Na początku mojej znajomości z mojego wybranka rodzicami też machałam ręką na pewne rzeczy, ale z czasem mi się znudziło. To są dobrzy ludzie tak ogólnie. Jeśli zaszłaby potrzeba to zdjęliby ostatnie koszule z siebie i oddali - z tym, że powiedzieliby jak je prać i w jakie dni nosić. Jedna z Was całkiem niedawno komentując jeden z moich wpisów, napisała, że odchudzanie zaczyna się w głowie. Moja głowa dziś na chwilę zwariowała, zawłdnęły nią złe emocje i chciała zaprzepaścić to na co pracowałam przez ostatnie tygodnie. Na szczęście mieszkamy daleko od zwariowanej rodzinki i zdążyłam ochłonąć zanim weszliśmy do domu. Sernika nie zjadłam. Nakarmiłam dziecko zdrowym jedzeniem, męża też i poszliśmy na sanki. Dziś postanowiłam, że będę ograniczała kontakty z ludźmi którzy mnie denerwują do minimum. Będzie ciężko, bo w pracy spotykam różnych ludzi. Ostatnio zrobiłam torta dla dziewczynki i babcia jubilatki stwierdziła, że masa cukrowa jest za mało różowa. Najwazniejsze, że Małej się słodycz podobał i jej mamie też. Tak na marginesie babcia tej dziewczynki to teściowa jej mamy (szloch)(smiech)(szloch) Mam nowy cel  - JUŻ DZIŚ ZACZNIJ PRACOWAĆ NAD SOBĄ, ŻEBY W PRZYSZŁOŚCI NIE BYĆ TEŚCIOWĄ Z KAWAŁÓW.  A jak Wy radzicie sobie se swoimi słoneczkami ???;)

29 stycznia 2017 , Komentarze (18)

Był to dzień pełen śmiechu. Rano zapowiedzieli się goście. Wskoczyłam w samochód i pojechałam po zakupy żeby ich czymś pysznym ugościć. Troszkę popichciłam i testowałam wszystko na mężu. Nawet kęsa do ust nie wzięłam. Serniczek upiekłam i też nie zjadłam. Dumna z siebie byłam bo ten sernik to moje jedno z ulubieńszych ciach. Znajomi przyjechali gadu gadu, winko winko, dużo śmiechu. No ale zaczęło się. A DLACZEGO TY NIC NIE JESZ? CO MDLI CIĘ, W CIĄŻY JESTEŚ? Mój mąż zachowując pokerową twarz mówi - NATUŚ OD RANA NA ŻOŁĄDEK NARZEKA. Jejku jak ja go kocham !!!  Dużo mnie kosztowało, żeby zjeść to co miałam w jadłospisie i żeby nikt tego nie zauważył.  Fajny dzień i odskocznia od normalności. Kochane a jak Wy sobie radzicie podczas różnego rodzaju imprez ? Opieracie się smakołykowym pokusom czy odrobinkę podjadacie ??? Mąż się śmieje, że znajomi i tak wiedzą swoje i myślą, że jestem w ciąży - trochę się nie dziwię, bo wina też nie piłam (wolę wino białe a dysponowałam tylko czerwonym) ;)

28 stycznia 2017 , Komentarze (25)

Jestem mega zadowolona, bo straciłam, 1,1 kg i ubyło mi pare cm. Najwięcej ubyło mi w talii, bo aż 3 cm. Jeden cm mniej mam na brzuszku i o dwa cm mniejsze uda. Jak się zważyłam to automatycznie przestałam mieć zachcianki (no dobra może nie do końca). Dieta i ćwiczenia działają więc szkoda by było zaprzepaścić to co osiągnęłam To już jest prawie 6 kg w nieco ponad 3 tygodnie. Wiem, że z czasem waga nie będzie już tak szybko spadać ale i tak bardzo się cieszę. Mam za soba już ćwiczenia z Ewą. Killer z dnia na dzień z mniejszym uporem usiłuje mnie zabić. Mam za sobą też rodzinny wypad na sanki i jestem naładowana pozytywną energią - jesli ktoś potrzebuje to prześlę Wam trochę w pudełeczku. Miłego weekendu;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.