Każdego dnia szukam w sobie motywacji, chęci do działania i pracy... Jakiejś inspiracji...właściwie to czegokolwiek co mogłoby mi pomóc. Czasem z pozoru znajduję to "coś"... Jakis taki motor, który jednocześnie daje mi nadzieję, że się wygrzebię jakoś z tego dołka... Ale nie... silnik za słaby i motor gaśnie...
Nie chcę Was tutaj gasić, ani wprowadzać pesymistycznej aury... Ale cóż... Na nic więcej, niż wpis o takim charakterze zdobyć się nie umiem. Oczywiście, że mogłabym rzucić Wam tutaj jakimiś zajebiście nakręcającymi tekstami, ale co by to dało... Nic... A przede wszystkim nie odzwierciedlałoby wcale mojego samopoczucia... Nie jestem ani motywatorem, ani żadnym optymistą... Jestem dziewczyną, która próbuje się ogarnąć... Kazdego dnia...
Parę razy walczyłam z tym poprzez robienie brzuszków...Około 1000 na dzień, ALE(!) po tych paru dniach bolą mnie żebra i wgl cały brzuch strajkuje... Wczoraj już nie mogłąm zastosować tej "broni".... Zawsze jeszcze mogę jakieś cardio robić czy coś, ale brzuszki jakoś tak najbardziej mi sie spodobały... Dobra odpuszczę...
aska5527
3 października 2014, 13:40Nie poddawaj się ;) Może zbyt wiele od siebie wymagasz jednocześnie :)