... Najlepiej od początku.
Więc... Nie wiem co się ze mną dzieje.. Od pewnego czasu taaaaaaaaaak ciągnie mnie do jedzenia.. Jednymi słowy nie da się tego opanować!! Powtarzam sobie w kółko, że to tylko żarcie, że nie jest warte marnotrawienia tylu osiągnięć, ale NA NIC!! Nie działa... TOTALNIE nie wiem co robić.. Jak tak dalej pójdzie to przytyję 2x więcej niż ważę..hehhh.. Nie no aż tak to by było niemożliwe no ale.. Ja nie potrafię.. Nie żebym się od razu załamywała.. Ale ostatnio każdy dzień kończę WIEEELKIM obżarstwem.. Nie wiem co mam począć, przyszłam tutaj, że może Wy coś na to doradzicie mi, co mam robić czy coo.. Albo jak zachce mi się jeść i stwierdzę, że np. mogę sobie pozwolić na miseczkę chrupek z mlekiem, to z tego zrobiło się 3 miseczki np. dzisiaj przed 30 minutami tak właście zrobiłam! I co Wy na to?? Jak już zacznę jeść tooo tooo nie mogę skończyć.. I co z tgo, ze je zjadłam, jeśli pewnie gdyby nadarzyła się jakaś okazja to jeszcze bym coś wchłonęła.. Tylko tyle potrafię.. Już nie wiem jak przemawiać do własnej psychiki.. Co na mnie może zadziałać.. Co moge zrobić w tej sytuacji???
JA TAK BARDZO LUUUUBIĘ JEŚĆ!!! To jest mój problem!! Ciągle coś mi mówi: "Harujesz jak wół w dwóch szkołach, po szkole dalej nauka, nie masz na nic czasu, JEDZ, to twoja jedyna rozrywka" I faktycznie.. Jedzenie to ostatnio moja najprzyjemniejsza czynność... Nie chcę Was zanudzać.. Ale tak chciałabym, żebyście dodały mi choć trochę otuchy, albo chociaż dały znak, że chciało się Wam to przeczytać i że nie jestem sama.
Może powinnam przełożyć tę całą dietę?? Ale ja chcę mieć ją już za sobą!! I by tak bło, gdyby nie to, że postanowiłam sobie pojeść!! Wycieczka do niemiec, a potem komunia kuzynki, a potem tygodnie jedzenia.. To mnie totalnie zbiło z diety... Ja już nie mam siły... Chciałabym być już na etapie stabilizacji, albo właśnie ją kończyć, a ja tak na prawdę muszę wszystko zacząć.. Od początku.. Wiem, że jeśli bym się za siebie wzięła przez jeden tydzień, to że już mogłabym nawet myśleć o stabilizacji, ale nie.. NIe jestem w stanie nic zrobić...
Przepraszam za to.. Ale gdzieś musiałam to wszystko napisać...
A teraz coś znacznie przyjemniejszego, ale także związanego z odchudzaniem.. Otóż.. Odkryłam takie jedno zapomniane ćwiczenie, które świetnie rzeźbi nogi.. Po prostu jest naj-le-psze.. A mianowicie: nożyce!! Ciężka sprawa.. Na pewno większości z Was kojarzą się one z niezłą katorgą i tak jest, ale waaaarto.. Ja je nawet polubiłam :) !
To na dzisiaj chyba tyyle, ale proszę doradźcie cooś.. Ja znikam, Bye :)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
froiuzd
30 maja 2013, 14:30mam teraz to samo. staram się panować nad sobą i ograniczać, ale... ciężko jest.
dobryduszek.madziuleczka
28 maja 2013, 18:44kochana to samo miałam wiem jak to jest dasz rade wiara czyni cuda pisz co tam jak leci trzymaj sie papa