cóż.... nie ważyła się wczoraj ale obiad był sążny i to nawet z dodatkiem masełka do bułki tartej do kalafiora. Nierówna, długa i niesprawiedliwa to jest walka z tłuszczykiem ale pocieszający jest fakt, że od dłuższego czasu mimo wzlotów i upadków sylwetka nie zmienia mi się bardzo ( no może prócz tyłeczka, któremu nie wiedzieć czemu zachciało się poszerzyć kiedy stuknęła mi 28-ka. Mój chłopak mówi, że kobitki tak już po prostu mają i tyle..
nużące jest to ciągłe pilnowanie się. To nie bitwa - to wojna..... dzisiaj mam dzień stagnacji. To znaczy jakoś tak nijako się czuję mimo wcielenia w życie planu sałatkowego:) zamiast pieczywa będą sałatki do pracy. Na jutro sałatka z paluszkami surimi, ogórkiem i jajkiem.
Ćwiczenia? dzisiaj seria około w sumie 320 powtórzeń na uda, pośladki i brzuszek ide robić co by zakwasy nie zapomniały o mnie na za długo ;)