Wczoraj córa z wnuczką wyjechała z dwoma równolatkami wnuczki samochodem nad jezioro pod Gdańskiem. Ja wybrałam się na spokojne kijkowanie z Jelitkowa do Brzeźna. Plan był dobry. W planie plażowanie, pływanie i gdy się już znudzi, spacerek 3km. Kije zabrane, strój kąpielowy na sobie, pareo, koktajl z marchewki, płatków, nektaryny i maślanki w zakręcanym kubku, w torbie.... Zabrakło lektury. Ponieważ przebudowuję siebie fizycznie i uczuciowo, wybór w kiosku miast "Wsieci" czy "Dorzeczy", padł na babską lekturę, powieść z Biblioteki Romansów, niejakiej Jadwigi Courths-Mahler " Tajemnica pierścienia z rubinem" za jedyne 4,00zł. OK.Tramwaj wspaniale klimatyzowany, lektura zatrzymały mnie na dłuższą, trochę okrężną jazdę na plażę. A tam hoooooooooror, który minie po sezonie. Miejsca na plaży już nie znalazłam w loży, musiałam zadowolić się drugim rzędem. Przed oczami jakaś namiętna para nie była w stanie opanować swoich emocji i dawała sobie nieustanne dowody silnego zaangażowania. Niedaleko Sopotu mnóstwo żagli, większych i mniejszych...to było piękne, oczywiście prom ze Szwecji, spacerówki, piraci i statki na redzie. Woda wynagrodziła wszystko, wspaniała o dobrej temperaturze, drobne fale, daleki poziom po szyję.... prawie nie było słychać harmideru z plaży. Ćwiczyłam uda, 50 podnoszeń nóg do brzucha, 20 ruchów żabki i znowu 50 podskoków, 20 żabek, 50 skoków pajacyka i tak na zmianę z 1,5 godziny. W wodzie człowiek jest tak bosko lekki. Gdy wychodzi na plażę, to nogi się pod nim same uginają. Poprawia mi się już proces wstawania z piachu bez podparcia. I z najlepszą intencją zamierzałam iść na kijkowanie ale na mojej drodze stanął pawilon z przecenionymi 75% książkami. TO JUŻ BYŁO PONAD MOJE SIŁY. Pozbyłam się parę metrów bieżących biblioteki w domu w Gliwicach, ale tu zaczyna się od nowa robić zbiór. Już w erze internetu, e-booków itp opanowałam swoje maniactwo na książki, no ale stałam się właścicielką kolejnych 5 albumów i poradników za jedyne 40 zł. Mam "Kuchnię Polską" za 7zł, kuchnię kresową, żydowską, francuską po 3zł, Hafty, bo przydadzą się do naprawy koronek od Mamy. Mam robótki do wystroju pokoju dziecka. Pewnie w podświadomości liczę jeszcze na co najmniej trójkę od środkowej i najmłodszej. Najważniejszy nabytek jednak był chyba za natchnieniem Sił Wyższych i kupiłam podręcznik do uprawiania Pilatesu. Była Joga i różne inne szkoły, ale ten Pilates chyba ma najszybsze tempo ćwiczeń jakie jestem na razie w stanie zaakceptować. Ruch- bezruch. Nie muszę dodawać, że z marszu wyszły nici.
Dzisiaj czuję się bardzo dobrze i to bez środków znieczulających.
kowalann
22 lipca 2014, 16:53gratuluję samozaparcia w ćwiczeniach.... a morzu -super!!!!!!!!! Ja też kocham książki tradycyjne, bo pachną ,można je po prostu dotknąć,dla mnie mają"duszę". Niestety z braku miejsca nie kupuję byt dużo , ale dużo wypożyczam.
elkada
21 lipca 2014, 21:13Uwieeeelbiam czytać-jestem w pierwszej dziesiątce czytelników osiedlowej biblioteki,Jakim aparatem robisz te piękne zdjęcia?Dostałam po zmarłej siostrze aparat,ale jeszcze nie bardzo umiem go obsługiwać-to lustrzanka Nikona,
Nakonieczny
22 lipca 2014, 06:21To jest najzwyklejsza komórka Nokia z 3,2 megapikseli. Mam Aparat Olimpus od dzieci ale on zwraca uwagę, jest cięższy i muszę go wyjmować z etui a to trwa i ta ulotna chwila mija. Komórkę mam po prostu w kieszeni, jak coś widzę, robię pstryk i koniec, gdy się nie podoba kasuję. Miłego wtorku:)))
elkada
22 lipca 2014, 10:51Nie wiedziałam,że zwykłą komórką taaaakie cudeńka można wyprodukować.Ja mam smartfona Samsunga to pewnie też coś by wyszło?
jolaps
21 lipca 2014, 19:04Ja już zrezygnowałam z kupowania książek papierowych i z braku miejsca z swojej obszernej bibliotece przeszłam na e-booki. Bardzo sobie to chwalę.
Nakonieczny
22 lipca 2014, 06:28Ja też już zlikwidowałam 4/5 swojej Biblioteki, mam też czytnik i e-booki ale książka pachnie, można lizać palce, podkreślać ważne rzeczy w poradnikach, ma ilustracje, które można natychmiast przerzucać bez przewijania, każda jest inna, ma inny ciężar, papier, oprawę...Ta pierwsza miłość już chyba zostanie mi do końca życia. Serdecznie pozdrawiam:)
irena.53
21 lipca 2014, 16:47Aaaaa! Książki ! No I wspaniale ! Boże życzyć by sobie żeby choc procencik z tego czytali niektórzy tak by sie chciało, a jest teraz troche inaczej z czytaniem ... No ale coż świata nie zmienimy, możemy tylko zmieniać siebie ... Także kocham książki .... Własnie czekam na przysłanie mi zamówionych z Warszawy.... Pieknie piszesz - Pozdrawiam ( ale to dopiero muszę poczytać resztę Twoich wpisów)....
Nakonieczny
22 lipca 2014, 06:33Internet jest taki pasjonujący, oni w sumie może więcej niż my czytają, tylko innych rzeczy i w inny sposób, więcej obrazu, mniej wyobraźni wynikającej ze słów. Serdecznie pozdrawiam :)
ckopiec2013
21 lipca 2014, 11:53ja też uwielbiam wodę, pozdrawiam
Nakonieczny
22 lipca 2014, 06:33Pozdrawiam gorąco:)
Gabi2014
21 lipca 2014, 10:46Też kocham książki,więc Cię dobrze rozumiem:)Zazdroszczę tych ćwiczeń w morzu,fajnie,że robisz zdjęcia.
Nakonieczny
22 lipca 2014, 06:36Tam człowiek jest o 50kg lżejszy i może trochę podskoczyć nie zgarbiony pod ciężarem swojej głupoty:)))) Miłego Dnia:)
tdro13
21 lipca 2014, 08:36W zasadzie to nie bardzo przepadam za morzem . Ale woda to tak.... Dobrze ,że w końcu w Polsce zaczeli budować wszędzie baseny :-))
Nakonieczny
21 lipca 2014, 08:45Dla mnie każda woda jest dobra i górski potok, jak zimna Wisła w Wiśle,basen kryty i odkryty, stawy, zapory, jeziora naturalne i sztuczne. Najbardziej jednak lubię Aqaparki, wirówki, bąbelki, bicze, masaże, duży basen, falę do podskoków. :))) Miłego poniedziałku
Mayan
20 lipca 2014, 22:10Tłumy powodują u mnie panikę i odruch " w nogi, uciekać". A z książkami to mam taki sam problem. Już 3-krotnie likwidowałam bibliotekę z powodu przeprowadzek do mniejszego mieszkania lub "wyrośnięcia" z nie których pozycji. Obiecuję sobie już nic więcej nie kupować. Ale biblioteki moje działają jak "bułka odrostka" im więcej jesz tym więcej przybywa. I nagle znowu nie ma gdzie tego trzymać. Dzięki za podpowiedź jak ćwiczyć w wodzie. :))
Nakonieczny
21 lipca 2014, 07:32U mnie też, ale wypracowałam sobie parę trików aby zniwelować straty. Plaża metr od wody, tłum za plecami, szum fal głuszy jazgot. W mieście spacery ulicami równoległymi do głównych traktów, sklepy małe, tramwaj do południa a poza sezonem RAJ. Trzymaj się cieplutko od poniedziałku:)
gilda1969
20 lipca 2014, 21:45Marszu nie było ale ćwiczenia wodne tak, więc dzień i tak ruchowo nie stracony:))) Bardzo fajne książki kupiłaś, będzie co czytać:)))
Nakonieczny
21 lipca 2014, 07:34Też tak się pocieszam i dodaję, że marsz w upał szkodzi starszym paniom.:))) Miłego tygodnia i urlopu.:)
marii1955
20 lipca 2014, 21:36Przy ćwiczeniach z Pilates-u jest dobrze , jak na sam początek ktoś nad nami czuwa i dogląda poprawności ich wykonywania ... wydają się pozornie łatwe lecz jest to mylne spostrzeżenie . Powinny być wykonywane skrupulatnie i dokładnie gdyż można zrobić sobie krzywdę ...Przy takich upałach - takie miejsca są oblegane , co widać na fotkach ... aaale orzezwienie być w takiej wodzie :) Serdecznie pozdrawiam :)
Nakonieczny
21 lipca 2014, 07:39Maryniu Moja Kochana, od książki do ruchu jeszcze daleka droga. Na razie leżę na plecach z podgiętymi nogami, ręcznikiem pod głową i wciągam intensywnie i powoli popuszczam mięśnie miednicy, nawet przyjemne i myślę, że "krzywdy" tym sobie nie zrobię. Zainteresowałam się, gdzie taki Klub jest i wychodzi, że we Wrzeszczu koło Politechniki czyli dobry dojazd. Od września, gdy skończy się sezon pływaczy zaczniemy. Ja Ciebie też:)))).
moderno
20 lipca 2014, 21:00Mnie też zawsze ciągnie do tych namiotów z przecenioną książką . Jestem w stanie spędzić tam wiele czasu i zawsze mnie korci aby coś kupić . Pa
Nakonieczny
21 lipca 2014, 08:14Ja też muszę obchodzić empiki i księgarnie szerokim łukiem, bo mnie wciągają na godziny. Zapisałam się tu w Gdańsku do Biblioteki, karta upoważnia do wielu zniżek kulturalnych. Polecam, zniżki do kina, na koncerty, do muzeów...Miłego Poniedziałku:)
vieslava
20 lipca 2014, 20:46Pilates to najtrudniejsza forma ruchu z jaką miałam do czynienia. Ćwiczenia wydają się bardzo łatwe, ale to tylko pozory. Niemniej są bardzo efektywne. Pięknie rzeźbią sylwetkę. Pozdrawiam serdecznie.
Nakonieczny
21 lipca 2014, 08:17Też tak myślę, ale ja do wszelkich ćwiczeń podchodzę jak do jeża i musiałby stać się jakiś cud abym zrobiła sobie "gimnastyką" krzywdę. :)))) Ja też Cię serdecznie pozdrawiam Wiesiu:)
leon42
20 lipca 2014, 20:34Udanego urlopu...no i nic się nie da rady zrobić jak się lubi książki :))
Nakonieczny
21 lipca 2014, 08:19To już wieczny wspaniały nieustający URLOP! Miłego Poniedziałku Ci życzę! :))