Wczoraj po "eskapadzie" w Jaśkową Dolinę odczułam jej skutki. Droga ta w normalnej sytuacji byłaby śmiesznie prosta i przyjemna, lekkie schodzonko pod niewielkim kątem w dół, kiedyś traktowałoby się jako wypoczynek ze śpiewem na ustach. Dzisiaj z worem 50kg plus, czyli z pół metrem ziemniaków, 50 butelkami oleju, 50 kg cukru albo inaczej obłożona 250 kostkami smalcu sprawa ta nie jest taka prosta.... Serce jest obciśnięte w pancerz z tłuszczu i dusi się, wątroba obłożona ma problemy z przepływem krwi, nerki takoż. Każde włókienko ostańca mięśniowego obtoczone tłuszczykiem też ma nie lada wyzwanie aby się skracać i wydłużać na moje życzenie. Trzeba to sobie w końcu wyobrazić i spróbować pozbyć się obciążającego mnie balastu. Już za burtą mojego balonu znalazło, się 6 litrów oleju, albo 6 kg cukru, albo 30 kostek 200 gramowych smalcu. Balon uniósł się na kilka metrów. Jeszcze nie wiele widać, zaledwie pierwsze dachy parterowych domów, pierwsze wierzchołki świerków i listowie drzew ale, ale......każda kostka, dwie co tydzień za burtą mojego kosza będzie unosić balon wyżej i wyżej aż oczy zobaczą miasta i wioseczki, lasy, szachownicę pól, odbite chmury w jeziorach, wstążki polnych białych dróg i czarnych autostrad....Smalec można pozbywać się dwojako, nie wlewając do baku nowego paliwa, spalać zapasy i poprzez ruch wyrzucać za burtę. Wtedy balon mój uniesie się w przestworza i zaniesie mnie na połoniny, na Trzy Korony, nad przełom Dunajca, na Babią Górę, nad Morskie Oko, do Rzymu, Wiednia, Paryża, do Barcelony, Asyżu, Pragi......ech
Nie skończyłam opowiadać o pobycie w Andrychowie i o kościołach i klasztorach Krakowa. Dzisiaj dla ochłody chcę Wam pokazać Kraków w deszczu... bo upał, już teraz zapowiada się w moim pokoju na dzisiaj.
Dzisiaj plaża.....
Margarytka02
20 lipca 2014, 16:02Moja droga jak to z Tobą jest jeden wpis jesteś nad morzem, drugi wpis w Krakowie, trzeci w górach, ty masz skrzydła, prywatny samolot czy jeszcze inaczej ha,ha. Lubisz góry , ja też i to nas też łączy. Przeglądałam Twoje zdjęcia, lubisz vojaże i odwagi też Ci nie brak, jeżdzisz tak sama czy w tle jest jakiś Anioł Stróż ? Z Krakowa gdzie się wybierasz może .... do Gdańska ha,ha i tak trzymaj. Pozdrowienia dla miłej podróżniczki pa,pa
Nakonieczny
20 lipca 2014, 18:49Nie mam Swojego Kapitana, jestem praktycznie domatorem, ale raz na miesiąc muszę się gdzieś wybrać. Mieszkam od kilku miesięcy po śmierci Mamy na Wybrzeżu, mieszkanie stałe i dwie córki mam w Gliwicach, krewnych w Bielsku, kolegów z Liceum w Andrychowie, najmłodszą córę, 23 lata na studiach w Krakowie, a w Góry jeżdżę z wychowankami Politechniki Śląskiej....Aktualnie trochę ogranicza mnie opieka nad chorym 82letnim ojcem. Jeżdżę na Pielgrzymki i kocham jazdy Polskim Busem, tanio i wygodnie...:) Buziaki
lukrecja1000
20 lipca 2014, 19:21Margarytko zauwazylas to czego ja wczesniej nie zalapalam..hi..hi..nasza kolezanka jest uskrzydlona:)
Nakonieczny
20 lipca 2014, 20:21Julitto, to żadna tajemnica, to emerytura tak uskrzydla. Jest pomysł, jest decyzja, bilet za 30złoty i siuuuup. Nocleg u dziecka. :)))))
kowalann
20 lipca 2014, 12:48Piękny wpis (jak zwykle.Często czytam nie zawsze komentuję),a opis czekającego tuż zarogiem lotu balonem CUDOWNY. Gratuluję wyobrażni i sukcesu zgubionych kilogramów! Zyczę wytrwałości i wierzę, że się uda! Kraków cudny, byliśmy tam raz ale na pewno jeszcze powrócimy!POZDRAWIAM
Nakonieczny
20 lipca 2014, 18:39Na pewno warto wybrać się do Krakowa na kilka dni, klimaty, kawiarenki, zabytki, nowe dworce, i przemawiają wieki, wieki, wieki na każdym kroku :) Miłego tygodnia
lukrecja1000
20 lipca 2014, 12:36No to rozpadało się terazu Ciebie..jak zawsze pięknie piszesz,pobudzasz wyobraznie.Zdjęcia zapłakanego Krakowa sliczne.Wracaj do mocy i formy(któraj est na tyle plastyczna,że zawsze jest czas i szansa by wyrzeźbić na nowo piekne szczupłe ciało...bądż tylko konsekwentna,zdyscyplinowana i zmotywowana...) bardzo Ci kibicuje-dla oslody goryczy bólu z przeforsowania mięśni sle całusy-pozdrawiam Jula-miłej niedzieli
Nakonieczny
20 lipca 2014, 18:35Dzięki Julitto, nie było tak źle.Wczoraj pływałam, dzisiaj już bez problemu. Rzeźbić ciało trzeba będzie na pewno. Po analizie możliwości, padło na Pilates, Qi guong, taniec, pływanie i kijki, może w okolicach 80kg włączymy rower. Fajnie jest, że jeszcze mięśnie są a myślałam, że mam sam budyń. :))) Całuski
jolaps
19 lipca 2014, 22:12Tak dosadnie i obrazowo napisałaś o otyłości że powinno to wisieć w każdej przychodni. Kraków jest cudny bez względu na pogodę ale dla wygody wolę go bez deszczu.
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:03Ta wizualizacja jest mi potrzebna dla wytrwania, Buziaki:)
renianh
19 lipca 2014, 21:44Wolę Kraków w sloncu ale deszcz czasem tez potrzebny. Życzę dalszego skutecznego wytapiania tluszczyku.
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:02Tak, to jedno z najpiękniejszych miast. Gdy byłam dzieckiem bywałam bardzo często w Krakowie, dla teatru, wycieczek szkolnych. Miałam tam też studiować ale Polibuda Śląska miała wtedy większy mir, byli na niej profesorowie ze Lwowa, Wilna... Moje córki przez 14 lat tam studiowały i ostatnia jeszcze tam mieszka, stąd bardzo często jestem w Krakowie ale w deszczu chyba pierwszy raz. Buziaki:)
viola1967
19 lipca 2014, 16:46Bardzo lubie twoje wpisy sa balsamem dla duszy. pozdrawiam serdecznie . Zycze bardzo milego pobytu w Krakowie.
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:05Dziękuję, zbieram sobie i robię zdjęcia Kościołów a Kraków ma naprawdę arcydzieła. Miłej Niedzieli :)
elkada
19 lipca 2014, 15:59Oj jak miło...przypomniałaś mi cudowne godziny spędzone w Krakowie i ta deszczowa ochłoda,dziękuję Małgosiu!
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:06A proszę serdecznie, korzystaj. Buziaki:)
mefisto56
19 lipca 2014, 15:51Małgosię !!! Piszesz z takim polotem i tak ładnie, że przyjemnie się to czyta !!!! Aż ja się zaczęłam unosić do góry, choć od ubiegłego rok ubyło mi tylko 12 kg smalcu, lub słoniny , jak by to zwał !!! Będę dalej " wytapiać" tą słoninę , aż wyparuje , choć częściowo !!!! Czego sobie i Tobie życzę !! Daleka droga przed nami, ale damy radę !!!!!! Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki !!!! Krystyna
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:0912 kg to jest 60 kostek masła, czy widzisz te 15 szeregów po 4 kostki przed sobą? One już pooooooooooooooooooooszły! Jak się teraz czujesz Krystynko? Całuski:)
marii1955
19 lipca 2014, 14:56Przy takich upałach , to nawet deszcz na zdjęciach przynosi ulgę ... Także lubię zajrzeć do Krakowa , piękne miasto - ale mieszkać tam , bym nie chciała ... U Ciebie tylko pozytywnie i niechaj TAK zostanie :) Udanego popołudnia - całusek :)))
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:15Moje dzieci też tak mówią, każda mieszkała po kilka lat na studiach, Ania jeszcze i po, kilka lat do porodu, bo pracowała w IKEA, ale dwie już zrezygnowały z Krakowa, a najmłodsza jeszcze studiuje i mimo, że mają z narzeczonym mieszkanie w Krakowie, raczej nie chcą tam zostać. Powietrze coraz gorsze....a i tłumy męczące cały rok. Całuski :)
Magi57
19 lipca 2014, 13:05Zapraszam Twoim balonem nad Bieszczady. Kraków i w deszczu i w czasie pogody jest cudny kocham Kraków i zawsze w ramach odpoczynku chodżby na jeden dzien wyjeżdzałam do Krakowa co że smog ale ta atmosfera i jeszcze Łagiewniki. ww tym roku chyba całe lato będę chodziś w bucie ortopedycznym jeszcze oszczędzając nogę więc nici z planowanych spacerów, iwyjazdów. Pozdrawiam.Gośka
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:17Witaj Margaretko, Kraków śliczny jak bombonierka ale nie zdrowy:)))) Całusy:)
moderno
19 lipca 2014, 10:41Małgosiu jakoś straciłam wenę do pisania . Cieszę się , że u Ciebie każdego dnia coś się dzieje i do celu z każdą chwilą choć ociupinkę bliżej. Przyjemnego plażowania. Pa
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:21Nie ma przecież przymusu, będzie wena, będziesz pisać. Przebudowywanie siebie na osobę, którą tak naprawdę jestem i byłam w środku ale przez związek, obowiązki, pracę, zagonienie ZAPOMNIAŁAM, jest fascynujące i ekscytujące, stąd i u mnie wena. Serdecznie Cię ściskam. Wszystko mija, najgorszy czas też..
Mayan
19 lipca 2014, 10:07W tramwaju dziewczyna rozgląda się bezradnie. Widać, ze nie zna miasta. W końcu podchodzi do starszego Pana. -przepraszam, jak się dostać do filharmonii Pan spojrzał z góry i grożąc palem powiedział zdecydowanie - ćwiczyć, ćwiczyć, jeszcze raz ćwiczyć. Tak i z naszym odchudzaniem i kondycją. Robimy tak jakbyśmy chciały się dostać do filharmonii. :)))
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:22Wspaniałe, będziemy wirtuozami swojego życia,:))) Buziaki Warszawie
ckopiec2013
19 lipca 2014, 09:22uwielbiam Kraków niezależnie od pogody, pozdrawiam
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:24Będą jeszcze inne zdjęcia. te były na upał. Miłej Niedzieli:)
gilda1969
19 lipca 2014, 08:57Pięknego plażowania i wytapiania zbędnego tłuszczyku:)
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:25Byłam, było bardzo przyjemnie, woda w sam raz, fale łagodne takie akurat do pływania.:) Wspaniałych pejzaży:)
tdro13
19 lipca 2014, 08:05Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w górach .....
Nakonieczny
20 lipca 2014, 08:27Kocham góry najbardziej i stale za nimi tęsknię, mieszkałam na 7 pietrze,to była moja namiastka...:)