Jestem pewna, że schudnę. Wierzę, że schudnę. Jest to Wiara z tych "nie na wiarę", ale jak to u mnie zwykle bywa, poparta mocnymi przeświadczeniami. Dlaczego wierzę w to, może pierwszy raz tak mocno? Myślę, że to zasługa tej strony. W każdej podejmowanej przeze mnie wcześniej próbie zgubienia kilku kilogramów, widzę to teraz, był element asekuracji. Niby chciałam schudnąć, ale chciałam, żeby było jak dotychczas. Nawet kiedy schudłam te 5 czy 7kg, nie ciągnęłam to dalej tylko wracałam do starych nawyków: za rzadko, za dużo, nie zdrowo,byle jak, za tłusto,za słodko...Pokonałam już kilka schodów. Jem 5 razy dziennie. Przez rok ćwiczyłam mój organizm aż stało się oczywistością, że jem częściej. Nie jem słodyczy a jem więcej owoców i warzyw. To też był dłuższy proces. Dzisiaj nie wyobrażam sobie dnia bez jabłka, owoców sezonowych jagodowych, grejfruta, gruszki, śliwki czy winogron. Nie wyobrażam sobie obiadu bez surówki czy gotowanych warzyw. Nie jadam smażonych potraw z wyjątkiem jajecznicy, raczej gotowane czy duszone. Nie grilluję. Nie piję alkoholu,piwa, wina, wódki. Właściwie go nie lubię. Nie słodzę a słodziłam 2 łyżeczki do 5 herbat, kaw dziennie. Jadłam, zażerałam się wręcz słodyczami: kukułki, krówki, orzeszki w czekoladzie batoniki, chałwa, lody. Od roku praktycznie ich nie ma. Przeszłam ze smalcu, słoniny, boczku na olej, masło klarowane do potraw, Teraz od 5 tygodni odkryłam przydatność serków do smarowania zamiast masła. Odkryłam też dzięki tej diecie wspaniałe koktajle z jogurtu, kefiru, maślanki z owocami, jarzynami i płatkami. Nauczyłam się brać kubek zakręcany z koktajlem na dłuższe wyjście, aby nie przegapić II śniadania czy przekąski popołudniowej. Krótko mówiąc zmieniłam sporo,a właściwie wszystko w moich nawykach żywieniowych i efektu nie było, tyłam konsekwentnie spokojnie po kilkadziesiąt deko w miesiącu dalej. Dlaczego więc te wszystkie poprzednie zmiany, precz z cukrem, warzywa, owoce, częstsze posiłki nie dały żadnych efektów? Myślę, że to jednak głowa zawiniła. Brak wiary, że to cokolwiek da i poczucie przymusu ze strony lekarzy, dzieci, mamy,ciotek, sąsiadek, przyjaciółek, gazet i pogardliwych spojrzeń obcych ludzi. Nie może mi nikt narzucić jak mam żyć. Muszę im pokazać, że mimo takiego wyglądu nadal jestem inteligentna,dowcipna,dobra, kochająca... Myślę, że przytyłam aby mąż cenił bardziej moją osobowość niż moje ciało. Stało się inaczej. Teraz mija 10 lat gdy on trzyma się swoich preferencji i wybrał ciało,inne ale zawsze ciało. Teraz po tylu latach mogę powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Odzyskałam siebie i jako JA chcę schudnąć dla siebie i tylko dla siebie. Mam głęboko w nosie czy się komuś podobam czy nie. Mam gdzieś opinię gazet, lekarzy, dzieci i przyjaciółek. Chcę schudnąć bo chcę być sprawniejsza, szybsza, ruchliwsza, mieć większą kondycję i dobrze się bawić! I tu jest chyba klou programu Małgorzato?
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Margarytka02
29 czerwca 2014, 15:28Bardzo miło mi Cię poznać! Widzę, że zrozumiałaś, że Ty jesteś dla siebie najwazniejsza i tylko Twoja opinia dla Ciebie się liczy, a to wielki krok naprzód. Trzymam za Ciebie kciuki. . Jak coś dobrego upichcisz to daj przepis w pamiętniku . Chętnie skorzystam. Pozdrawiam cieplutko i miłej niedzieli.
irena.53
29 czerwca 2014, 13:16No I Gdańszczankę, a ja ciagle czuję się z Gdańskiem związana ...mimo że tam juz nic nie mam - tylko syna ..... To tymczasem, pa
irena.53
29 czerwca 2014, 13:14Witam, tak jakoś ucieszyłam się z Twojego zaproszenia....Widzę osobę konkretną z mocnymi postanowieniami, a na dodatek jestem przekonana,że osobę która nie spasuje za szybko ani wogóle .... Ale gadam....tak jakoś tak.... Może też się wreszcie zdopinguję ?... Powinnam a zreszta postanowienia mam . No to do dzieła ....Powodzenia nam życzę ....
mania131949
29 czerwca 2014, 09:58Przeszłam tę samą drogę! Zobaczysz, waga drgnie w końcu i zacznie spadać! Trzymam kciuki i powodzenia życzę!
Anioleczek1987
29 czerwca 2014, 09:14Oby tak dalej powodzonka:)
vieslava
29 czerwca 2014, 09:10Wszystkiego dobrego. Trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam serdecznie.
Magi57
29 czerwca 2014, 08:38Trzymaj się tego a efekty na pewno będą. Pozdrowienia.