Może od razu z grubej rury: węglowodany, skrobia, i milion pięćset dwa dzięwięćset kalorii. Po co się rozdrabniać jak dałam ciała. Ech - dzień babci raz w roku, jej poprostu nie mogłam odmówić.
P.S. Ciasto było pyszne :)
P.S.2 Do babci wzięłam sobie biały serek w razie "W" i rozwalił się w torebce, tyle było z diety.
Dobrze, że chociaż babcia mieszka daleko i miałam 5km marszobiegów przez śnieg + bieganie z psem.
A jutro koniec tego dobrego - narty obowiązkowo i dieta ścisła... poczekamy zobaczymy... ciasto zostało. Ups.
lenka.krakow
22 stycznia 2010, 13:11Dobrze jest mieć Babcię, która czeka z kawałkiem pysznego ciasta. Nawet jeśli zawala się dietę.