uświadomił mi, że za 5 tygodni zaczynam urlop.
Nie, żadne tam "podróże marzeń", (luby planuje wziąć parę dni wolnego w sierpniu, więc dopiero wtedy się zgramy), a druga sprawa - myślimy o kredycie, więc o ile się da, o tyle powiększamy wkład własny.
Wracając jednak do samego urlopu, fajnie by było nie musieć zakładać do kąpieli w zalewie "burkini"...
No cóż, bardzo mi wszystko "ostatnio" - nie ukrywam smakuje. Jem, delektuję się i smakuje. Pojawiły się lody w lodziarniach.... i czasem pozwalam sobie na przyjemnostki.
Praktycznie codziennie pedałuje, zawsze powyżej 30 km, co parę dni w okolicy 42-45 km, a po trzasce albo w trakcie ssanie na słodkie...
I tak tkwię sobie wagowo w granicy 79 kg...
A jest mi z tym zdecydowanie za dużo...
Za ciężko, za niemrawo, za sflaczale...
Zmierzyłam sobie więc ostatnio TSH i wynik powyżej 6
Tez pewnie nie pomaga i muszę coś z tym zrobić.
Więc co... zostaje pisanie w pamiętniczku, szczera spowiedź?
spróbuję wiec :)
wPatka
7 maja 2018, 14:03:) Dużo robisz km :) na rowerku... co do kg to zawsze lżej gdy jest ich nieco mniej :)
ola05
4 maja 2018, 12:37Wow jaka duża aktywność :) pięknie. Tak trzymaj . Nie raz są możemy sobie pozwolić na przyjemności :)