A w wolnym tłumaczeniu... zamienił stryjek siekierkę na kijek...
eee wyjazd nad morze, na lekcje windsurfingu... a potem na blender wielofunkcyjny i ceramiczny czajnik :)
Tak, żadnej ściemy. Niestety. Najpierw z kilku powodów upadła koncepcja wyjazdowa, którą postanowiłam zamienić na lekcje windsurfingu. Wysunięty dysk skutecznie pozbawił mnie złudzeń, że coś z tego w te wakacje jeszcze będzie... ale kopertka z funduszami została :) I tym sposobem postanowiłam zainwestować w sprzęty kuchenne będące na wykończeniu (blender) i te wykończone (czajnik).
Niby nic, ale co mi w tym stanie innego pozostaje :) Chociaż sobie zdrowo popichce i popije pyszną zieloną z optymistycznego czajniczka
I ucierajaco-trąco-szatkujaco-ubijajacy blenderek :) Fajny bo ściera na tarce tak jak chciałam, z nie zajmuje dużo miejsca (prawie wszystkie elementy chowają się do misy). Jedyny model jaki znalazłam z funkcja tarki, noża, ubijaka, a z nierozbudowanym dodatkowo i zbędnie jak dla mnie akcesorium. Wiem co mówię, mam "kaśkę" lubego, która mi pół szafki zajmuje a jej nie tykam - za dużo jak dla mnie elementów i chowania w mojej mikro kuchni.
Test oczywiście już zrobiony :)
- pomidoróweczka ze świeżych ogródkowych malinówek z makaronem konjak
- cukiniowe brownie z tego przepisu: https://paleosmak.pl/brownie-z-cukinii-ciasto-czek...
dorzuciłam parę włoskich orzechów :)
Polecam :)
roogirl
28 sierpnia 2017, 23:34Uroczy ten czajniczek!