I jest co żryć chciałoby się dodać :) Jasne, mam trochę pod górkę. Romans jaroszki z paleo mógł być skazany na pożarcie. Jednak póki co kwitnie, a świadomość, że pędzlując zboża nie dostarczałam sobie ekstra wartości odżywczych (a wręcz przeciwnie), utwierdza, że niczego nie tracę.
Skupmy się więc na korzyściach.
Tia, niecierpliwa, 6 dni i chce już widzieć rezultaty :)
Nie, trochę inaczej - ja te rezultaty zaczynam dostrzegać.
Mimo @, leków na kręgosłup, mimo braku ruchu i świeżego powietrza... coś się dzieje.
Spojrzałam rano w lusterko i... jakby ładniejsza jestem Czy wystarczy 2 tygodnie odpoczywać od pracy żeby tak się poczuć? Zbieg okoliczności (bo średnio raz w miesiącu mam taki dzień)? Czy jednak zboża, a raczej ich brak :)???
Na czym polegają zmiany? Tu muszę wyjaśnić z czym mam problemy:
1) bardzo duże, wyraźne sieci teleangiektazji (już z reszta po serii zabiegów laserem, z bardzo dobrym skutkiem - ciągle obiecuję, że wykończę resztę która została).
2) Ostra ostuda - której nabawiłam się kiedyś jak dla fantazji chciałam sobie pochodzić bez makijażu (podkładu z mocnym filtrem) nad morzem... Walczę kremami, bez filtra nie podchodzę nawet o okna.
3) Rozszerzone pory, zaskórniki, blizny po wypryskach, generalnie nierówny koloryt, skóra cienka i wiotka.
Nie twierdzę, że któryś z tych problemów zniknął całkowicie czy ustąpił w iluś procentach... po prostu rano zobaczyłam bardziej świetlistą, gładka i promienną cerę :) Ukojone naczynka, mimo gorącej kąpieli w gorzkiej soli epson, a całość taka wyciszona :)
I tyle, mała rzecz, a cieszy :)
Ale zaraz zaraz jeszcze waga :)
Poniedziałkowa 77,8
A dziś - mimo końcówki @, braku ruchu i właściwie wychodzenia z domu, mimo ciągłego pichcenia i eksperymentów kulinarnych 76,4 :)
Miło :)