więc z tej okazji, życzę wszystkim miłości, radości, zdrowia oraz gotówki na realizację wszystkich pozostałych potrzeb a przede wszystkim MARZEŃ!
Trochę poobijana przez życie (zdrowotnie - po latach brania sterydów odezwały się stawy), z nadbagażem (spowodowanym problemami z poruszaniem i zajadaniem bólu) melduję się na posterunku.
Zaciskam zęby i ruszam do przodu. Nadbagaż mi nie pomoże, więc muszę się przełamać i zacząć działać. Liczy się każdy dzień w walce o zdrowszą i lżejszą siebie.
Czy mam jakieś postanowienia?
W roku ubiegłym to raczej nie miałam... może więc czas i na to?
1) Żadnych udziwnionych diet (dukanowych, białkowych, restrykcyjnych, oczyszczających, paleo, tłuszczowych i wszelkich innych). Nie żebym była na nich i nie krytykuję tych co są. Po prostu to nie dla mnie - raz, że większość z nich opiera się na białku zwierzęcym, którego nie jadam, dwa, że nabiał też coraz gorzej toleruję, trzy - że "spalam" się na nich błyskawicznie monotonnością składników. Tylko racjonalne jedzonko skomponowane z pełnowartościowych składników, dobranych do konkretnych potrzeb mojego organizmu! Jedyne co mi służyło, to spożywanie prod. z niskim indeksem glikemicznym i do tego mogę się czasem "uśmiechnąć".
2) ruch, ruch ruch - godzina dziennie min 5 x w tygodniu, a najlepiej codziennie! (Jak dojdzie regularne pedałowanie w plenerze - a nie z doskoku jak teraz - to będzie znacznie więcej :)
3) Zrealizować, a przynajmniej spróbować wkręcić się w pewne "handmajdowe" działania... Wiele mam pomysłów, przebłysków... większość spala się na pniu, lub po wykonaniu pierwszego produktu. Sporo działam na warsztatach z dzieciakami, ale coraz bardziej odczuwam potrzebę wkręcenia się w coś dla siebie. O tym kiedyś :)
I tyle. Nie ma co się rozpędzać. Lepiej działać niż gadać! :)
naja24
5 stycznia 2017, 16:56Nawzajem kochana wszystkiego dobrego w nowym roku oby był dla nas łaskawszy :)