A przynajmniej z tą słoneczną i pogodną jej częścią.
Inwazja motyli w połowie września... (na fotografii widocznych jest kilka, w rzeczywistości naliczyłam ok 40 szt. na kawałku kwitnącego bluszczu :) Tak, to wtedy było 30 stopni i pławiłam się z rozkoszą w zalewie.
Ostatni wrześniowy zachód słońca. Z perspektywy rowerzysty oczywiście.
Listopadowe grzybobranie :) Cały ubiegły weekend spędziłam z rodzinką w lesie :) Wigilia już zaopatrzona w grzyby. (Na fotkach tylko niewielka cześć zbiorów)
just.kiss.me
11 listopada 2016, 11:27Ale zbiory piękne :) ja na grzybach przeważnie zbieram ale kleszcze :( a lubię i jesień i las! Pozdrawiam, piękne zdjęcia