Nie mogę sie pozbyć tego nadprogramowego 0,5. Skończyły sie "dobre czasy" odpływu wody...ćwiczę, dietę trzymam - waga stoi jak zaklęta. Ech, za często na nia wchodzę - wiem o tym.
Jak to łatwo wszystko spada na poczatku, potem tylko pod górkę...
Dziś mamy urodziny - babcia upiecze tort - powstrzymam się? Prezentu nie mamy... jak na złość.
W domowym komputerze wirus, paraliż całego systrmu:( Na wsparcie techniczne lubego - mogę liczyć dopiero jutro:(
W pracy nawał (pracy rzecz jasna) - do tego materia trudna jak licho, a czasu malutko na ogarniecię.
Innymi słowy - jakos ciężko sie zrobiło...
kawa, marchewka, jabłko
ryba z pieca, brukselka gotowana
kilka specjalnie pieczonych ciastek - na żytniej mące z pełnego przemiały typ 2000, ze śladową ilością cukru trzcinowego i masła - syte, a odrobine słodkie. Powinny byc dobre na "ciężkie chwile" :).
razowiec i sałatka ziemniaczana, sery - mamy urodziny do licha! Torta niu tknęłam, ale na sałatkę pozwoliłam sobie zgodnie z planem.
Ćwiczeń brak - wróciłam po 23. Bez humoru, tato ma jakieś poważne dolegliwości...;(
wicca8
21 listopada 2012, 14:44tak ja też za często wchodzę na wagę ,nawet jak w nocy wstaję zrobić siku już mąż się ze mnie nabija =-))))
Kamila112
21 listopada 2012, 12:31Trzymaj się dzielnie i nie waż się co chwile . Miłego dnia :)
malinkapoziomka
21 listopada 2012, 12:03no to trzymaj się. Fakt te ostatnie kilosy są strasznie ciężkie do zgubienia! pzdr!
lemoone
21 listopada 2012, 11:43nie patrz na wagę tylko po ciuchach, sprawdzaj cm :) zobaczysz,że ci ubywa! :)