Smutki.... których nie planuję zajadać.
Natłok pracy - zaczyna wywoływać stres.
Ten tydzień nie należy do najlepszych. Najpierw problemy zdrowotne mamy - i wciąż nierozwiązane zagadki guzków i innych takich. Leczenie i czekanie, co dalej.
Teraz tato - dziwne objawy, paraliżujące nas ze strachu bo naprawdę poważne - podejrzenia różnych dziwnych chorób (przez lekarza), jutro kolejna część badań.
Boję się i stresuję. Nie umiem przestać o tym myśleć.
I jeszcze nieszczęsny komputer - zablokowany kompletnie, sparaliżowany wirusem udającym policje i żądającym zapłaty. Odmiana wyjątkowo złośliwa - mój luby walczył już parę godzin i nic :( Wszystko mogę stracić - głupia. Niczego nie archiwizowałam w innym miejscu :(
Wdech wydech... wdech wydech...
Czekam aż wszystko się ułoży. Musze skupić się na tym co jest zależne ode mnie.
kawa, marchewki, jabłko
pieczywo zytnie chrupkie
omlet z pieczarkami i brukselka na kapce oliwy
chrupkie żytnie + odrobina sałatki kartoflanki
45 min. aero, 30 min stepperka
kosia88
22 listopada 2012, 08:59Trzymaj się - będzie dobrze.....musi być:) ściskam:)
malinkapoziomka
22 listopada 2012, 08:54mniej nerwów i faktycznie tym na co nie masz wpływu się nie przejmuj, bo i tak nic to nie da. Z badaniami niestety tak jest, że na wyniki trzeba czekać a potem mogą być niejednoznaczne i kolejne badania i znowu czekanie na wynik. Ale mam nadziej, że to nic poważnego i już niedługo odetchniesz z ulgą i będziesz mieć wreszcie spokój!. pzdr.
basiaaak
22 listopada 2012, 08:50Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze
Hifigra
22 listopada 2012, 06:50głowa do góry, mam nadzieję że przypuszczenia lekarzy okażą się nietrafne