Nie no dziewczyny z moją lutową mobilizacja jest gorzej niż źle! Na coraz więcej sobie pozwalam, coraz bardziej sobie folguję. Aż wstyd pisać co dzisiaj zjadłam, bo koło diety to nawet nie leżało. Zaczeło się dobrze:
2 jajka - 200, kawa 20
rybka 300, kawa 20
jogurt naturalny 100
a póżniej... 4 kostki czekolady i pocja sernika na zimno... ??? Oj zbliża się @@@ zbliża. Zwykle słodycze mnie nie ruszają, a od tych 2-3 dni wszystko chce na słodko :)
no i jabłko, ech.
A teraz idę na rybke, bo głód doskwiera.
Hm, całkiem na poważnie myslę o zmianie diety. Tak na próbę, dla odmiany. Nie, nie zamierzam zrezygnowac z Dukana ani tym bardziej z dietkowania. Plan mam następujący: od niedzieli czyli od momentu łączenia białka z warzywami, zacznę wcinać same warzywka. Czuję, że potrzebuję takiego oczyszczenia. Po 5ciu dniach pewnie nabiorę apetytu na białka i z ochotą wrócę do samych protein. Zobaczymy co będzie :)
koschka
5 lutego 2010, 23:50Ja jutro świadomie wystawiam się na faworkowe ryzyko :P Jestem w pierwszej fazie i przyznam, że jasna lista dopuszczalnych rzeczy bardzo mi pomaga - wyjątkowo ściśle trzymam się diety. Jednak wiem, że w II fazie będą zdarzały mi się odstępstwa... Nie łam się! Powoli dobijemy do upragnionej wagi! :)