Niemal nie dowierzam... Kolacja z szefostwem (tym fajnym szefostwem).
Zaczęło się od rosołu, myślę sobie bosko... Tylko się pociąć, rosół - tłusta woda, no ale nie było wyjścia i trzeba było robić dobrą minę do złej gry. Zjadłam rosół wybierając dokładnie każdy kawałek marchewki i zostawiając cały makaron.
Potem warzywa i mięsa. Kawałek kaczki, polędwicy, dwa zrazy wołowe. Może się wydawać dużo, ale wiecie jak to jest na takich imprezach, kawałeczki małe wąskie itd. Przepyszna modra kapusta ze śliwkami, nawet nie chce wiedzieć ile w niej było tłuszczu, a przecież ja nawet nie lubię modrej kapusty. Przyznaję najadłam się i to solidnie, choć nie do obżarstwa.
Siedziało się miło, bo grono bardzo wesołe i sympatyczne i ok 20 wjeżdża deser.... Beza, na to śmietana sos malinowy i druga beza. Obok czekoladowe pokruszone ciasteczka, świeże maliny, sos malinowy i gałka lodów leśnych, listek mięty... Wyglądał przepięknie, pachniał słodko i wołał zjedz mnie!! Bezy pieczone przez nich, ciągnące w środku. Szał.
Pani rozdaje te cudowności, a ja siedząc na brzegu długiego stołu, grzecznie mówię, że za deser dziękuję. Zdziwiła się ale deseru nie podała. Patrzyłam jak wszyscy pałaszują i wcale nie było mi żal.
Monika123kg
7 marca 2016, 21:39Brawo :)
limonka80
6 marca 2016, 20:52Jestem z ciebie dumna :)
marzenciag5
5 marca 2016, 20:09Kocham bezę, podziwiam bo ja bym pewnie nie odmówiła, gratuluję silnej woli.
fitball
5 marca 2016, 12:03hehe, no to wszyscy zjedli bombę kaloryczną, a Ty nie :) bo na takich imprezach powinni podawać coś lekkiego i coś ciężkiego, co kto woli.
czekoladinka
5 marca 2016, 08:56Jesteś bardzo dzielna ! Gratki:)
jolanda80
5 marca 2016, 00:49Brawo, gratulacje...czyli można...ja tez dzisiaj za tort podziękowałam...wyglądał kusząco, ale nie...dziękuje... Pozdrawiam i walczymy dalej...bo nikt za nas tego nie zdziała...