Dziś wstałam z przeświadczeniem że jestem chuda. Naprawdę! Czułam się taka szczuplutka, lekka, jak patrzyłam na ręce, brzuch, którego dziwo nie widziałam wystającego spod piersi, i pomyślałam, że jest super. Że uda mi się, że wczorajszy spacer po tesco wśród regałów z chipsami zakończony zwycięstwem przyniósł dziś owoce.
Potem zobaczyłam się w lustrze, okazało się że jestem taka sama jak wczoraj, ale nie zasmuciło mnie to jak zwykle. Tym razem jestem dobrej myśli, świadoma tego, że nie stanę się szczupła z dnia na dzień (co mnie jednocześnie niezmiernie zasmuca ;)).
Mój tato zabrał (czyt. pożyczył) wagę, i myślę sobie że to chyba jednak jest dobre, by nie ważyć się codziennie, tylko raz na tydzień, a może nawet i dwa, jak twierdzą niektórzy zacni mędrcy. Więc nowe postanowienie - ważenie tylko raz w tygodniu.
I jeszcze nauczyłam się jednej rzeczy, z której jestem dumna - piję czarną kawę, bez mleka! Ach, ten kto mnie nie zna, nie wie, ż przepadam za kawą (latte!), i myślę że takich oto tucznych kaw wypijałam ok. 6-8 dziennie. Kiedy okazało się, że kawa z mlekiem jest traktowana jak posiłek (!) byłam przerażona tym, że powinnam porzucić mój rarytas. Dziś zapijam się zwykłą, czarną kawą, i dzięki temu pozbyłam się jeszcze bólu brzucha który mi towarzyszył bo wypiciu kawy z mlekiem.
Więc tak oto pozytywnie nastawiona moimi małymi sukcesami wracam do pracy, którą, notabene, uwielbiam!
GrajewsKi
4 września 2015, 23:46Słuchaj mędrców, oni wiedzę swą nie z dziupli posiedli, a ze źródeł mądrości. A mądrość ich nie, że "nie waż się co tydzień, a raz na dwa tygodnie", a raczej, że "waż się tak, aby było to dla Ciebie motywacją a nie destrukcją". Słyszałem też i drugą mądrość: "Kasia Kowalska jest najlepszą wokalistką na świecie". Ja przyswoiłem sobie obie te światłe konstatacje i dlatego właśnie osiągam zen. Czuwaj!
multi_mama
5 września 2015, 09:54Najlepszą wokalistką - Kasia - tak! Kowalska - nie! Nosowska - TAK! Tyle w temacie, mędrcu z najdalszych stron augustowskiego buszu, który wiedzę i mądrość czerpiesz z orzechów podkradzionych wiewiórkom :)
teologg
4 września 2015, 13:35same plusy, pozytywny wpis :-)
megan292
4 września 2015, 13:18Tiaaa, ka też kiedyś piłam ogromne latte parę razy dziennie i też mnie brzuch bolał. Odkąd pijam mini-cappuccino przeszło jak ręką odjął i w odchudzaniu też nie przeszkadzają. Powodzenia :)
multi_mama
4 września 2015, 16:59też pozwalam sobie raz na jakiś czas na pyszną latte :) choć potem ochorowuję
tikaa
4 września 2015, 13:08Smutne że nie możemy tak szybko chudnąć jak tyjemy :P a z wagą też mam ten problem :P ale za miesiąc studia a na stancji nie mam wagi więc jak będę wracać do domu co tydzień albo co dwa tygodnie i będę się ważyć :P Oj kawa z mlekiem bardzo tucząca jest ;/ niestety bo też bardzo lubię :(
.missmurder.
4 września 2015, 12:44Ważenie się raz w tygodniu to bardzo mądra decyzja. Co do kaw, ja pijam jedną i nie potrafię zrezygnować z mleka do kawy, więc taka przyjemność kosztuje mnie jakieś 40-50kcal, ale przynajmniej jej nie słodzę :D