Mój mały NSV ( non scale victory jak to piszą na reddicie (polecam wątek loseit)), założyłam dzisiaj szorty! Pierwszy raz gdzieś od dekady jak i nie więcej i w dodatku wyszłam w nich do ludzi!! Jest dzisiaj tak ciepło, a uznałam, że nie mam w co się ubrać poza jednymi szortami, które kupiłam "na wypadek gdy schudnę" - okazało się, że szorty pasują, a moje nogi też nie są takie strasznie (figura jabłko :( ) więc stwierdziłam, a co tam... okazało się, że nikt się nie gapił ani nie komentował, taki mały sukcesik w odchudzaniu...
Btw. może ma któraś z was jakiś sprawdzony sposób na prokrastynację? Pracuję na uczelni, nie mam unormowanych godzin pracy i nie bardzo umiem się zmotywować... Moja praca naukowa nie wymaga siedzenia na wydziale, mogę spokojnie wszystko robić w domu, z tymże czasem trudno ocenić mi trudność problemów, nie wiem czy coś zajmie mi godzinę, dzień czy resztę życia... ostatnio w wolnym czasie oglądam seriale na netflixie, ewentualnie chodzę na spacery albo basen, albo sprzątam... a z pracą naukową idzie mi gorzej niż z odchudzaniem xD