No i buu... Poniosłam kolejną porażkę ...
Właśnie spojrzałam na "postanowienie wakacyjne: 8 kg mniej". Nic z tego nie wyszło ... :( po raz kolejny :(
Tak się pięknie zaczęło a potem się poddałam. Na początku lipca odeszła na zawsze, bliska mi osoba i jakoś tak dieta też odeszła ... a raczej zastopowała mi się chęć na odchudzanie. Dużo nie przytyłam (na szczęście) ... mój organizm przez ostatnie lata chyba przywykł do konkretnej wagi i jak bumerang wskazówki wagi wracają na 83 :(
Najgorzej było pod koniec sierpnia. Szliśmy z moim M na wesele i musiałam zaopatrzyć się w nową kieckę i jeszcze jakoś tam wyglądać. Pewnie dobrze wiecie jak to jest kiedy w kolejnych kilku...nastu sklepach słyszy się że niestety takich dużych rozmiarów to oni nie prowadzą :(((((((((((((. Upokorzenie za upokorzeniem ....
W końcu trafiłam na kieckę w której wyglądałam ładnie i która jakoś tam ukrywała moje fałdki. Dobrze że na weselu nikt nie widział metki z napisem 48 bo zapadłabym się pod ziemię.
Ehhh ciężko żyje się w rodzinie gdzie same szczupłe osoby. Ktoś o podobnych rozmiarach powiedział mi kiedyś, że chudy nigdy nie zrozumie grubego ... i coś w tym jest. Mój M bardzo się stara i wspiera mnie na każdym kroku. Wiem że z całego serca i z całej duszy będzie mnie wspomagał.
Mam wrażenie że rodzina M cały czas mnie lustruje no bo ja jestem jedyna gruba :((, inne po ciąży od razu schudły a ja co :((( mijają kolejne miesiące a ja dalej jaka byłam taka jestem ... czuję to na każdym kroku. A tak bym chciała być akceptowana taka jaka jestem ... miło by było czasem usłyszeć że ładnie wyglądam ... nawet jeśli nie zawsze jest to prawdą.
A może tylko sobie to wszystko wkręcam???
Skoro chcę widzieć w lustrze ładną zgrabną babkę ... to czas najwyższy wziąć się za siebie!
Niby chcę ... niby zaczynam ale jednak nie łatwo dać sobie kopa i wytrwać...
Na razie od trzech tygodni ćwiczę 4-5 razy w tygodniu treningi Chodakowskiej :)
Ratujcie bo teraz bardzo potrzebuję wsparcia .... szkoda że nie mam tu na miejscu nikogo kto chce się odchudzać razem ze mną no ale może jakieś bratnie vitaliowe duszyczki się znajdą :D
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Nijka
2 września 2012, 09:28Widzę, że masz tak samo jak ja. Nie martw się uda nam się pozbyć tych kilogramów. Ja tam nie żałuje, że troszkę w ciąży mi się przytyło (no troszkę to mało powiedziane, ale w ciąży ciężko nad tym zapanować, bo nie wiadomo gdzie idą te kilogramy) ale jestem zadowolona, bo mogę patrzeć na moją dwójkę urwisków. Istne słodziaki. Córeczka na razie chudzinka, a synek to mała goloneczka :))))) Nie martw się dasz radę, byle wrócić na właściwe tory.
radiowa
1 września 2012, 17:00Uśmiechnij się! Damy radę, od tego jest vitalia, żeby się wspierać. Ja zaczynam od wtorku, postaw i Ty sobie ten pierwszy cel!:) I nie próbujmy, tylko osiągnijmy, prawda? Jesteś piękna teraz, ale dlaczego nie masz być piękniejsza w swoich oczach niedługo?:) Pozdrawiam!
Morganna
1 września 2012, 15:43dziękuję kika!