Plan w mojej głowie, którego zamierzam się trzymać. Postanowiłam sobie nic na siłę, wszystkie zmiany wprowadzać stopniowo nie zarzynać się, bo to tylko zniechęca. Bynajmniej u mnie tak to działało. Drastyczne zmiany w diecie owszem zawsze u mnie czyniły cuda, w dośc szybki sposób gubiłam kilogramy ale nie da się w przeciągu miesiąca zmienić dotychczasowego życia i sposobu odżywiania, co za tym idzie po miesiącu wyrzeczeń wracałam do punktu wyjścia. Teraz będzie inaczej, bo zaczęłam jednocześnie zmiany wprowadzać w swoje myślenie i podejście do siebie samej. Z dumą patrzę na zapiski z poprzednich dni szczególnie na bilansy dnia i moje osobiste sukcesy. Nie myślę: " łeeeeeee co to jest 15 min gimnastyki", ale "super Ci idzie!!! Rób to codziennie a efekty same Cię zaskoczą". Tak gadam ze sobą w myślach. Każdego dnia próbuję w ten sposób wyprzeć z siebie te zatwardziałe pokłady niewiary w swoje możliwości.
Moje sukcesy:
7 klejnot do szkatuły bezsłodyczowej ( a do skarbonki wpadły kolejne 2 złocisze)
50 min hula hop
15 min gimnastyka poranna
8 min legs
10/105
KaFi74
4 listopada 2010, 12:52ja zawsze się lubiłam podpierać się jakimiś madrymi książkami ..z siebie jakoś trudno mi było wykrzesać mądrości i uznać je za prawdziwe, za to popełniałam dużo głupot. No nic nie ważne co dawno temu- ważne co dziś i jutro:-) Twoje podejście - super! I o to chodzi. Efekty będą na bank:-) Pozdrawiam:-)