jestem twarda i restrykcyjna w stosunku do diety, choć mam coraz większe ssanie w żołądku. Zupełnie nie wiem jak sobie z nim radzić. |Sięgałam już w pewnej chwili po małego biszkopta ale w połowie zanurzania reki w paczkę zrezygnowałam i poczułam się silna. Zapijam ten głód litrami a właściwie hektolitrami wody niedługo sama będę wyglądac jak beczkowóz. Pokusie wagi dzis się nie oparłam i wstąpiłam no i nie jest źle. Nawet bardzo dobrze. Jeszcze psychicznie dojrzewam do zawleczenia mojego dupska na jakąś salę fitness i wyskakania kilku szklanek tego okropnego tłuszczu.
Cos nie mam natchnienia do pisania. Chyba poczytam co ciekawego u innych.
Obejrzałam wczoraj te filmy o dokarmaiczach. Tych facetów wg mnie powinni wsadzić do pierdla oni nie są normalni. Zreszta to widac po oczach. No po prostu byłam w szoku
hipcia1976
28 lutego 2010, 21:52Trzymam kciuki,pamiętaj nie jesteś sama,my też walczymy:))
zazarta21
28 lutego 2010, 17:31masz racje, moze faktycznie troche sie zapędzam, zakladajac, ze moje samopoczucie jest jedynym dobrym wyznacznikiem tego, ile powinnam wazyc. na tą chwile bylo podle i moze dlatego taki wpis. dzieki, cenie sobie slowo konstruktywnej krytyki.
kitka628
28 lutego 2010, 09:39dobrze że się oparłaś... pokusy są wszędzie... mnie wczoraj ukochany kusił świeżym chlebem na przykład- drań ;-)
KaFi74
28 lutego 2010, 08:11oj jak Cię rozumiem, doskonale znam to ssanie w żołądku, najtrudniejsze wieczory i niejedzenie po kolacji...ale damy radę bo warto, powstrzymanie się od podjadania waga zawsze nagradza;-)
policegirl
28 lutego 2010, 00:04bede trzymac kciuki za ciebie kochana:) i bede tu wpadac:)buziak:)